Warszawska Prokuratura Warszawa-Praga zaprezentowała fragmenty nagrań z akcji prokuratury i ABW w redakcji "Wprost". Prokuratorzy w asyście funkcjonariuszy weszli tam w ubiegłą środę w związku ze śledztwem dotyczącym nielegalnego podsłuchiwania polityków. Żądali wydania nośników. Zaprezentowano m.in. fragment pokazujący walkę o laptop redaktora naczelnego Sylwestra Latkowskiego.
- Chciałabym państwu pokazać, jak naprawdę te czynności wyglądały, jak ze strony prokuratora było staranie o to, żeby nie zakłócić pracy redakcji, aby w sposób spokojny, stonowany, delikatny i jak najbardziej ograniczający zamieszanie przeprowadzić czynność - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur.
Zdaniem rzeczniczki prokurator od początku dążył do "ugodowego przejęcia nośnika". - Chciał przedyskutować z redaktorem naczelnym fakt przejęcia tego nośnika bez używania jakichkolwiek środków - zapewniła rzeczniczka.
W pierwszych fragmentach widać jak redaktor naczelny Sylwester Latkowski odmawia wskazania miejsca pracy dziennikarzy, którzy pracowali nad artykułami dotyczącymi nagrań z podsłuchów. Zaznaczyła, że chodziło o wskazanie miejsc pracy tylko tych osób, które pracowały przy artykule, w wyniku którego prokuratura podjęła śledztwo.
Mazur podkreśliła, że czynności ograniczyły się do jednego pomieszczenia - gabinetu redaktora naczelnego gazety.
- Zdjęcia, które później obiegły Polskę i media, pokazywały ten gabinet po zakończeniu czynności (...). Żadnych działań - ani prokuratury, ani funkcjonariuszy ABW - nie było takich, które mogłyby skutkować jakimkolwiek zniszczeniem mienia znajdującego się w redakcji - powiedziała Mazur.
"Prokurator miał nośnik w rękach"
Mazur poinformowała, że prokurator miał w rękach nośnik (pendrive), ale go nie zatrzymał, gdyż redaktor naczelny tygodnika Sylwester Latkowski się na to nie zgodził. Tym samym, po sprzeciwie redaktora naczelnego tygodnika, prokurator miał - według relacji Mazur - odstąpić od wykonywania czynności.
- Widać rękę prokuratora, który trzyma pendrive wydany mu przez redaktora naczelnego jako nośnik, na którym znajduje się zapis rozmowy (...). Prokurator (...) trzymał go w ręce, miał go w dyspozycji, ale bez zgody naczelnego nie podjął żadnych działań, żeby go przymusowo zatrzymać - powiedziała.
Odstąpiono od sporządzenia kopii binarnej, zdaniem rzeczniczki, gdyż prokurator uznał zastrzeżenia redaktora naczelnego, który podkreślał, że ważne jest, by nie było wątpliwości, że jest to robione zgodnie z prawem. Dodała, że przegrywanie dokonywane byłoby przez laptopa, a zatem mogłyby na tym komputerze pozostać jakieś ślady nagrania, które z kolei mogłoby doprowadzić do ujawnienia tajemnicy dziennikarskiej.
Szarpanina z Latkowskim
W opublikowanych nagraniach widać moment kiedy funkcjonariusze ABW próbują siłą odebrać redaktorowi naczelnemu "Wprost"laptopa. Miało to wyjaśnić dokładny przebieg zdarzeń w gabinecie Sylwestra Latkowskiego. Wcześniej mogliśmy zobaczyć jedynie nagrania opublikowane na Twitterze przez tygodnik "Do Rzeczy" amatorskie nagranie, na którym - jak twierdzą autorzy - widać jak funkcjonariusze ABW biją Sylwestra Latkowskiego. W nagraniu prokuratury widzimy szarpaninę funkcjonariuszy z redaktorem naczelnym, ale nie dochodzi do bójki. Prokurator Seremet zarzucił dziennikarzowi "Wprost" Michałowi Majewskiemu użycie siły wobec prokuratorów, tymczasem w nagraniu widać jak Majewski podnosi rolety, aby ludzie na zewnątrz mogli zobaczyć co się dzieje, a następnie decyduje się na otworzenie drzwi i wpuszczenie do środka dziennikarzy.
Reakcja Latkowskiego
"Manipulacja. Nie byli w stanie kopiować komputerów MAC, mojego laptopa i innych MAC-owych komputerów w redakcji" - odpowiedział na Twitterze Latkowski na wersję zdarzeń prokuratury.
Manipulacja. Nie byli w stanie kopiować komputerów MAC, mojego laptopa i innych MAC-owych komputerów w redakcji.— Latkowski Sylwester (@LatkowskiS) czerwiec 26, 2014
Mazur poinformowała, że prezentowane są tylko najważniejsze fragmenty nagrań, a dziennikarze otrzymają pełne wersje złożone z pięciu płyt. Jej zdaniem, nagrania trwają od 1,5 do 2 godzin.
Sylwester Latkowski na Twitterze przekazał, że prokuratorzy byli u niego ok. 3 godzin.
Czynności trwały dłużej niż 1 godzina, u mnie byli ok 3 godziny. Gdzie całość nagrania? Dlaczego tylko godzina?— Latkowski Sylwester (@LatkowskiS) czerwiec 26, 2014
Prokuratura: podsłuchiwanych było kilkadziesiąt osób
Prokurator Mazur poinformowała także, że według obecnego stanu śledztwa można stwierdzić, że nielegalnie podsłuchiwanych było kilkadziesiąt osób. Są to osoby z kręgu polityki, biznesu, a także byli i obecni funkcjonariusze publiczni - poinformowała rzeczniczka w czasie konferencji. CZYTAJ WIĘCEJ
Akcja w redakcji tygodnika "Wprost"
Prezentowane przez prokuraturę fragmenty nagrań dotyczą akcji prokuratury i ABW w redakcji "Wprost". 18 czerwca do tygodnika weszli prokuratorzy w asyście funkcjonariuszy i zażądali wydania nośników z publikowanymi przez tygodnik nagraniami rozmów m.in. polityków rządu Donalda Tuska.
Akcja przeprowadzana była w ramach śledztwa dotyczącego nielegalnego podsłuchiwania polityków. Redakcja odmówiła wydania nośników, powołując się na tajemnicę dziennikarską, w związku z czym prokuratura zarządziła przeszukanie. Po szamotaninie odstąpiono od tych działań. Redaktor naczelny Sylwester Latkowski zapowiedział wówczas, że redakcja przekaże prokuratorom nośnik z nagraniem, gdy tylko upewni się, że nie naraża to źródła informacji. Stało się to po kilku dniach. Dzień później prokurator generalny Andrzej Seremet oceniał, że działania prokuratury i ABW w redakcji "Wprost" miały podstawy prawne, a ich celem było zdobycie dowodu przestępstwa, a nie pognębienia prasy i zamknięcia jej ust. Działania prokuratury krytycznie natomiast ocenił resort sprawiedliwości. Według MS akcję prowadzono "mało profesjonalnie i nieroztropnie", a działania mogły budzić uzasadnioną obawę naruszenia tajemnicy dziennikarskiej. "Wprost" złożył zażalenie na działania prokuratury.
Autor: kło//kdj/zp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24