Na wraku samolotu Tu-154M 101 nie było trotylu ani żadnego innego materiału wybuchowego - oświadczyła w czwartek Naczelna Prokuratura Wojskowa. To reakcja na środowe, burzliwe posiedzenie sejmowej komisji w sprawie ewentualnej obecności śladów materiałów wybuchowych na wraku Tu-154M. PiS zarzuciło prokuratorom, że kłamali, mówiąc o wskazaniach detektorów.
Naczelna Prokuratura Wojskowa wydała w czwartek komunikat, jak to określiła w "nawiązaniu do wypowiedzi i komentarzy, formułowanych po środowym posiedzeniu Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, w którym uczestniczyli naczelny prokurator wojskowy płk Jerzy Artymiak i wojskowy prokurator okręgowy w Warszawie płk Ireneusz Szeląg".
Prokurator Artymiak powiedział tam, że "niektóre z detektorów użytych w Smoleńsku wykazały na czytnikach cząsteczki trotylu (TNT), co nie oznacza jednak, że mamy do czynienia z całą pewnością z materiałami wybuchowymi".
W dzisiejszym komunikacie czytamy: 1. Podczas badań przeprowadzonych na przełomie września i października br. biegli pracujący wraz z prokuratorem na terenie Rosji nie stwierdzili na wraku samolotu Tu-154M 101 trotylu ani żadnego innego materiału wybuchowego. 2. Użyte przez biegłych detektory nie są wystarczające do potwierdzenia bądź wykluczenia takiej okoliczności. 3. Biegli użyli detektorów wyłącznie w celu wyselekcjonowania materiału (próbek) do dalszych specjalistycznych badań laboratoryjnych. 4. Pojawienie się na wyświetlaczu użytego urządzenia napisu TNT nie jest tożsame z wykryciem trotylu. 5. Dla stwierdzenia bądź wykluczenia obecności materiałów wybuchowych konieczne jest przeprowadzenie specjalistycznych badań laboratoryjnych (należy przebadać ponad 250 próbek, a biegli szacują czas badania jednej próbki od kilku do kilkudziesięciu godzin, zatem opinia może być gotowa za kilka miesięcy). 6. Dotychczasowe ustalenia śledztwa nie wskazują na wybuch na pokładzie samolotu Tu-154M 101.
Środowe posiedzenie sejmowej komisji w sprawie ewentualnej obecności śladów materiałów wybuchowych na wraku Tu-154M, zwołano na wniosek PiS.
Trwało ono trzy godziny i było pełne emocji, wielokrotnie m.in. dochodziło do spięć słownych. PiS zarzuciło prokuratorom, że kłamali, mówiąc o wskazaniach detektorów.
Medialne doniesienia
Środowe posiedzenie sejmowej komisji, to pokłosie publikacji "Rzeczpospolitej" z końca października. Gazeta napisała wtedy, że śledczy znaleźli na wraku ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa zaprzeczyła tym doniesieniom. Zaznaczyła, że znalezione ślady - podczas pobytu biegłych w Smoleńsku - mogą oznaczać obecność tzw. substancji wysokoenergetycznych.
Śledczy wyjaśniali, że urządzenia wykorzystywane w Smoleńsku mogą w taki sam sposób sygnalizować obecność materiału wybuchowego, jak i innych związków np. pestycydów, rozpuszczalników i kosmetyków. W połowie listopada prokuratura ujawniła, że urządzenia reagowały tak samo podczas badań drugiego samolotu Tu-154M.
Autor: MAC/tr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24