Prokuratura Rejonowa w Nysie wszczęła śledztwo ws. przyczyn śmierci ciężarnej kobiety, która zmarła w szpitalu po przewiezieniu tam przez tzw. karetkę podstawową - bez lekarza. Wojewódzki konsultant ds. medycyny ratunkowej twierdzi, że nie doszło do błędu.
Zdaniem dyrektora szpitala w Nysie Norberta Krajczego do kobiety powinna być wysłana karetka specjalistyczna z lekarzem, a nie - jak to miało miejsce - karetka podstawowa, tylko z ratownikami. W związku z tym, po przeprowadzeniu wewnętrznego postępowania, Krajczy złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez dyspozytora Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego. Prokurator rejonowa z Nysy Anna Kawecka podała w poniedziałek, że wszczęte w tej sprawie śledztwo dotyczy narażenia na niebezpieczeństwo oraz nieumyślnego spowodowania śmierci.
Poczuła się źle i zasłabła
32-letnia mieszkanka Goświnowic k. Nysy była w szóstym miesiącu ciąży. 22 stycznia poczuła się źle, potem zasłabła. Bliscy wezwali karetkę, jednak jeszcze w karetce doszło do zatrzymania akcji serca i krążenia. Mimo ponad 40-minutowej reanimacji pacjentka zmarła w szpitalu. Wojewódzki konsultant w dziedzinie medycyny ratunkowej dr Marek Dryja uznał po przesłuchaniu nagrań z wezwania karetki do ciężarnej 32-latki, że w tym konkretnym przypadku mogła zostać wysłana zarówno karetka z ratownikami, jak i lekarzem. - Karetki podstawowe, czyli właśnie z ratownikami, są obecnie na dobrym poziomie przeszkolenia i jeżdżą również np. do wypadków - wyjaśnił Dryja. Powiedział też, że ze względu na tajemnicę lekarską nie może zdradzić przyczyny zgonu kobiety. - Mogę powiedzieć jedynie tyle, że jej stan okazał się tak poważny, że nie dawał szans na przeżycie. Był to jeden z tych przypadków, w których medycyna jest bezsilna - dodał. Dyrektor gabinetu wojewody opolskiego Szymon Ogłaza nadzorujący system ratownictwa na Opolszczyźnie ocenił, że prokuratorskie dochodzenie to "właściwa droga do zbadania tej sprawy".
- Jeśli są wątpliwości w przypadku, w którym doszło do śmierci, to właśnie w ten sposób należy je wyjaśnić - powiedział Ogłaza.
Prokuratura sprawdzi, jak działa systemu powiadamiania ratunkowego
Prokuratura zbada również drugi wątek wskazany w zawiadomieniu przez dyrektora nyskiego ZOZ - zarzut dotyczący złego funkcjonowania wojewódzkiego systemu powiadamiania ratunkowego, który działa od grudnia. - Zastrzeżenia dotyczące działalności centrum pojawiły się nie tylko z naszej strony, ale też ze strony innych powiatów - powiedział Krajczy. Jego zdaniem w woj. opolskim powinna być więcej niż jedna dyspozytornia, jak to jest obecnie. Od 20 grudnia wszystkie karetki w regionie kierowane są do wezwań z jednej dyspozytorni w Opolu, a nie jak poprzednio z sześciu dyspozytorni w różnych powiatach.
Autor: db//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24