Prokurator, przedstawiciele nadzoru górniczego i eksperci specjalnej komisji wyjaśniającej przyczyny zapalenia i wybuchu metanu w kopalni "Wujek-Śląsk" rozpoczęli w czwartek wizję lokalną w rejonie katastrofy. Akcję ratowniczą formalnie zakończono. Prokuratura ustala listę świadków do przesłuchania w śledztwie - będzie to co najmniej kilkaset osób.
Przed godziną 17. w kopalni "Wujek-Śląsk" pojawił się prokurator, który wraz z grupą ekspertów pierwszy obejrzy miejsce katastrofy. Na tym się jednak nie skończy. W kolejnych dniach planowane są następne zjazdy ekspertów na dół. Po nich ma ponownie zebrać się komisja wyjaśniająca przyczyny tragedii.
Jak powiedział wiceprezes Wyższego Urzędu Górniczego Wojciech Magiera, wśród osób wyznaczonych do uczestnictwa w wizji w czwartek jest niewielu członków komisji. Dominują specjaliści - znawcy podziemnych zagrożeń. Sam szef komisji zamierza zjechać na dół w piątek.
Najpierw pomiary
Najpierw do kopalni zjechali specjaliści z Kopalni Doświadczalnej "Barbara", którzy dokonali pomiarów. Ich zadaniem jest pobranie próbek pyłów z różnych miejsc w rejonie wybuchu, a także zbadanie siły oraz kierunku podmuchu po zapaleniu i wybuchu metanu. Wszystko to ma przyczynić się do ustalenia przebiegu katastrofy i wyjaśnienia jej przyczyn.
- W wyrobisku pracowali wcześniej ratownicy, więc tak czy inaczej nie będzie ono wyglądało dokładnie tak, jak tuż po katastrofie. Niemniej istotne jest, by zmian było jak najmniej. To ważne np. dla ustalenia kierunku podmuchu - powiedział dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach, Jerzy Kolasa.
Ustaliliśmy listę świadków do przesłuchania w tym postępowaniu. Będzie to przynajmniej kilkaset osób, w tym pokrzywdzeni, osoby biorące udział w akcji ratowniczej i pracownicy kopalni rzecz
Dwie grupy - by było szybciej
Dopiero potem w rejon katastrofy zjechały dwie grupy pracowników nadzoru górniczego i prokuratury. - Dwie grupy, ponieważ są wyznaczone dwie trasy. Chodzi o skrócenie czasu oględzin. Dla jednej grupy obejście tego rejonu trwałoby zbyt długo - wyjaśnił wcześniej główny specjalista w Departamencie Górnictwa WUG Andrzej Kleszcz.
Każda grupa musiała pokonać dwa-trzy kilometry. - W każdym miejscu może być odpowiedź na pytanie dlaczego doszło do katastrofy - zaznaczył Kleszcz.
Na podstawie oględzin wypowie się później komisja powołana przez prezesa WUG. Jak mówił specjalista z WUG, jeszcze przed zjazdem ustalane były zasady przeprowadzenia oględzin, m.in. użycia aparatów fotograficznych czy kamery. Prokuratorzy musieli zostać zbadani przez lekarza i przeszkoleni.
W piątek sprawdzą maszyny
- Następnego dnia [w piątek - red.] nacisk będzie położony na zagadnienia energomaszynowe, czyli użytkowane w tym wyrobisku urządzenia i sprzęt - zapowiedział Magiera. Badany będzie nie tylko ich stan po wybuchu, by na tej podstawie wnioskować o jego przebiegu, ale także to, czy ich stan i praca mogły przyczynić się do katastrofy.
Według wiceprezesa Magiery, trzy grupy uczestniczące w wizji w czwartek liczą nie więcej niż 15 osób każda. Ocenił, że specjaliści mogą zakończyć prace nawet w czwartek po północy. Szacuje się, że pierwsza grupa, która spędzi w wyrobisku najwięcej czasu, może wyjechać na powierzchnię najwcześniej ok. 22.00.
Minęło zagrożenie metanowe
Przeprowadzenie wizji lokalnej stało się możliwe, bo warunki panujące na ścianie, w rejonie której doszło do katastrofy, są już lepsze - minęło utrzymujące się kilka dni zagrożenie metanowe, spadła też temperatura.
Wizja lokalna, poza samą możliwością obejrzenia miejsca tragedii, umożliwi zabezpieczenie w wyrobiskach przedmiotów istotnych dla śledztwa. Powinno to w konsekwencji przybliżyć śledczych do odpowiedzi na temat przyczyn i przebiegu katastrofy.
W wyniku piątkowego zapalenia i wybuchu metanu zginęło w sumie 17 górników, a ponad 30 nadal jest w szpitalach, z czego 23 w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. W środę jeden z lżej rannych górników opuścił szpital w Rudzie Śląskiej.
Przeprowadzono już sekcję zwłok dwóch ostatnich zmarłych. Przyczyną śmierci był wstrząs pooparzeniowy.
Lista ma kilkaset osób
Prokuratura poinformowała w czwartek, że w śledztwie zostanie przesłuchane co najmniej kilkaset osób.
- Ustaliliśmy listę świadków do przesłuchania w tym postępowaniu. Będzie to przynajmniej kilkaset osób, w tym pokrzywdzeni, osoby biorące udział w akcji ratowniczej i pracownicy kopalni - zapowiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek.
W postępowaniu zeznania złożą także - lub już złożyły - osoby, które w mediach mówiły o nieprawidłowościach w kopalni, o ile przekazane informacje mają związek z tragedią. Wstępne przesłuchania rozpoczęły się już w dniu katastrofy, zeznania składali wówczas ratownicy biorący udział w akcji ratunkowej. Najistotniejszych świadków będą przesłuchiwali prokuratorzy z czteroosobowego zespołu powołanego do prowadzenia śledztwa. Pozostałych przesłuchają policjanci z Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej w Katowicach.
WUG też bada okoliczności tragedii
Równolegle z czynnościami w prokuraturze, świadków przesłuchuje też nadzór górniczy, który wyjaśnia przyczyny zdarzenia w ramach swych kompetencji - dochodzenie po piątkowej katastrofie z urzędu prowadzi Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach. Niezależnie od tego, prezes Wyższego Urzędu Górniczego Piotr Litwa powołał specjalną komisję ekspertów, którzy również wyjaśniają przyczyny tragedii.
Podobna sytuacja miała miejsce np. po katastrofie w rudzkiej kopalni "Halemba" w listopadzie 2006 r. - prowadząca śledztwo w tej sprawie Prokuratura Okręgowa w Gliwicach opierała się zarówno o ustalenia Okręgowego Urzędu Górniczego w Gliwicach, jak i specjalnej komisji ekspertów powołanej przez prezesa WUG.
Źródło: PAP, TVN24, Wprost, Polityka, Newsweek, Gazeta Wyborcza, Dziennik