Była szefowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie Elżbieta Janicka odmówiła zeznań przed sejmową komisją śledczą w konfrontacji ze swoim byłym podwładnym Cezarym Przasnkiem. Posłowie zamierzali wyjaśnić rozbieżności między ich zeznaniami złożonymi wcześniej.
Janicka i były prokurator warszawskiej prokuratury Przasnek stawili się w środę przed sejmową komisją śledczą ds. nacisków władz PiS na śledztwa dotyczące polityków i mediów punktualnie o godz. 10:30. Podczas spotkania miało dojść do ich konfrontacji, jednak Janicka odmówiła.
- Moja rola procesowa jest podwójna, jestem obwiniona w postępowaniu dyscyplinarnym, gdzie takiej konfrontacji jeszcze nie było. Zeznawanie teraz byłoby naruszeniem mego prawa do obrony - tłumaczyła Janicka, według której nie można wykorzystywać materiałów z postępowania dyscyplinarnego w jawnych pracach komisji śledczej.
Powiedziała, że nie chce zeznawać ani na jawnej, ani tajnej części posiedzenia komisji, która ma odbyć się również w środę.
Mimo to komisja postanowiła przenieść konfrontację na niejawną część posiedzenia, która ma odbyć się w środę o 16. Posłowie po godzinnej dyskusji z ekspertami uznali, że nie może ona w całości odmówić zeznań, a jedynie może odmawiać odpowiedzi na konkretne pytania.
Rozbieżności w zeznaniach
Członkowie komisji chcą wyjaśniać rozbieżności w zeznaniach obydwojga świadków. Jednak tego, że może się to nie udać, mogli się spodziewać. Już w piątek - o czym informował szef komisji Andrzej Czuma (PO) - Janicka wysłała list, w którym zapowiedziała, że "będzie konsekwentnie odmawiała zeznań przed komisją". Jako przyczynę miała podać fakt, że jedną z podstaw wszczęcia wobec niej sprawy dyscyplinarnej były właśnie jej zeznania przed komisją śledczą
Arkadiusz Mularczyk (PiS) oświadczył więc, że wobec sprzeczności opinii eksperckich, nie można przeprowadzić konfrontacji. Komisja nie podzieliła tego poglądu.
Przasnek po spotkaniu z Janicką przed zeszłorocznymi wyborami parlamentarnymi miał napisać notatkę służbową, z której wynikało, że chciała ona przełożenia terminu zatrzymania b. ministra sportu w rządzie PiS Tomasza Lipca na czas po wyborach.
Wtedy Janicka miała powiedzieć, że jeśli podwładni jej nie posłuchają, "to ich puknie". W poprzednich zeznaniach przed komisją stwierdziła ona, że mówiła to żartem. CZYTAJ WIĘCEJ: "Mówiłam, że 'puknę', żartem"
Cezary Przasnek nie jest już prokuratorem, a przeciwko Elżbiecie Janickiej złożono do prokuratorskiego sądu dyscyplinarnego wniosek o ukaranie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24