Zarzuty m.in. przekroczenia uprawnień mogą usłyszeć były szef CBA Mariusz Kamiński i "agent Tomek", czyli Tomasz Kaczmarek. Prokurator generalny przesłał do Sejmu przygotowane przez Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga wnioski o uchylenie immunitetów obu posłom w związku ze sprawami Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich oraz Weroniki Marczuk - dowiedział się portal tvn24.pl.
Rzecznik prokuratora generalnego Mateusz Martyniuk potwierdził nam, że wnioski zostały już skierowane do Sejmu przez Andrzeja Seremeta.
Prokuratura na warszawskiej Pradze zapowiedziała briefing w tej sprawie o godz. 15:30. Oba wnioski o uchylenie immunitetów Kamińskiego i Kaczmarka w ubiegłym tygodniu trafiły do Seremeta.
To ciąg dalszy sprawy, której początek sięga 2010 r., kiedy to ukazała się książka-wywiad z "agentem Tomkiem". Tomasz Kaczmarek rozpracowywał m.in. Weronikę Marczuk podejrzewaną przez CBA o korupcję. O możliwości ujawnienia w książce tajemnicy państwowej i rozpowszechniania bez zgody wiadomości ze śledztwa zawiadomił wtedy jej adwokat .
Zawiadomienie złożył również obecny szef CBA Paweł Wojtunik.
Korupcja której nie było
Śledztwo wszczęto w styczniu 2011 r. Sam Kaczmarek zapewniał, że nie ujawnił żadnych tajemnic. Mówił, że bronił się przed pomówieniami obu kobiet, czego nie mógł robić jako funkcjonariusz. CBA podejrzewało Marczuk o powoływanie się na wpływy oraz żądanie i wzięcie łapówki za pośredniczenie w prywatyzacji Wydawnictw Naukowo-Technicznych. Śledztwo wobec niej warszawska prokuratura umorzyła w 2011 r., gdyż nie stwierdziła przestępstwa. Marczuk nie powoływała się bowiem na wpływy, a pobrane przez nią pieniądze były należną jej prowizją. Prokuratura miała wtedy "istotne wątpliwości" co do legalności działań CBA wobec Marczuk. B. szef CBA Mariusz Kamiński uznał umorzenie za wyraz złej woli prokuratury.
Zawiadomienie szefa CBA
Na tych zarzutach się jednak nie skończyło. W 2010 r. szef CBA Paweł Wojtunik złożył doniesienie o podejrzeniu nadużycia władzy i nielegalności działań operacyjnych CBA w związku z zakupem willi w Kazimierzu w 2009 r. Jak pisała w 2009 r. "Gazeta Wyborcza", CBA - chcąc udowodnić, że małżeństwo Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich miało nielegalne dochody - kupiło dom w Kazimierzu nad Wisłą. Celem CBA miało być udowodnienie, że Kwaśniewscy kupili wcześniej ten dom na podstawioną osobę.
Według "GW" akcję prowadził "agent Tomek", który za nieruchomość wartą 1,6 mln zł miał oferować dwa razy więcej, licząc, że pieniądze trafią do Kwaśniewskich. Ale w lipcu 2009 r., w kulminacyjnym momencie, akcja została przerwana, bo pośredniczący w transakcji Jan J. wyjął część należności (1,5 mln zł) z torby, w której był nadajnik mający namierzyć, gdzie pieniądze zostaną zawiezione - pisała "GW". Po publikacji Mariusz Kamiński mówił, że część tych informacji jest "absolutnie nieprawdziwa". W 2010 r. katowicka prokuratura apelacyjna umorzyła prowadzone od 2007 r. postępowanie w sprawie legalności majątku Kwaśniewskich. Prokuratura przyjrzała się domom w Kazimierzu i Wilanowie oraz działce na północy Polski. Jak ustalili prokuratorzy, dom w Wilanowie i działka zostały kupione legalnie i były wykazywane w oświadczeniach majątkowych. Dom w Kazimierzu nigdy nie był własnością byłego prezydenta i jego małżonki.
Koniec śledztwa w grudniu?
19 września tego roku Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga przedłużyła o kolejne trzy miesiące - do 26 grudnia - śledztwo w sprawie domniemanych nieprawidłowości w działaniach Centralnego Biura Antykorupcyjnego wobec Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich oraz Weroniki Marczuk. Ostatnio termin zakończenia śledztwa był określony na 26 września, ale - jak informowała prokuratura - niedawno wystąpiono do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie o przedłużenie terminu i takie przedłużenie już uzyskano.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24