Jakby mało było problemów z dojazdem do Zakopanego, władze miasta pozbawiły część zakopiańskich karczm koncesji na alkohol. Stolica Tatr robi wszystko, by zniechęcić do siebie polskich i zagranicznych turystów - donosi "Gazeta Krakowska".
Miasto pod Giewontem znowu zaczęło prowadzić wojenkę, tym razem alkoholową. Radni Zakopanego nie dość, że nie zwiększyli liczby punktów, w których można sprzedawać wysokoprocentowy alkohol, to jeszcze zaostrzyli przepisy antyalkoholowe. Do tej pory odległość punktu sprzedaży od szkoły, przedszkola czy kościoła nie mogła być mniejsza niż 100 metrów. Teraz będzie ona mierzona nie od drzwi wejściowych do budynku, a od wejścia na posesję. Koncesję straci wiele zakopiańskich restauracji i karczm - czytamy w "Gazecie Krakowskiej".
"Śmieją się z nas" - mówią górale
- Znowu staliśmy się pośmiewiskiem na cały kraj - mówią właściciele restauracji, karczm i sklepów, których zakopiańscy radni nowym przepisem pozbawili koncesji na alkohol. Karczmarze mówią, że z całej Polski wydzwaniają stali klienci i śmieją się z Zakopanego.
- Radni nie zdają sobie sprawy, jak poważne reperkusje niosą te ich sławne już w Polsce sto metrów odległości baru od kościoła - podkreśla Agata Wojtowicz, dyrektor zakopiańskiego Biura Podróży Orbis.
- Idzie przecież kryzys, w turystyce jest on już odczuwalny. Turyści ze Wschodu masowo rezygnują z wypoczynku u nas. A tu do tego taka uchwała!
Przecież ludzie przyjeżdżają tu, żeby się zabawić. A my im zabraniamy się napić, na przykład w 150-letniej karczmie U Wnuka! Andrzej Kawecki, prezes Tatrzańskiej Izby Gospodarczej
Właściciele lokali i sklepów, którym rygorystyczna uchwała rady miasta zabierze koncesję, spotkali się ostatnio w Tatrzańskiej Izbie Gospodarczej, aby omówić trudną sytuację, w jakiej znalazło się miasto. Zakopiańscy przedsiębiorcy podkreślają, że dla turystycznego kurortu to cios w plecy.
- Przecież ludzie przyjeżdżają tu, żeby się zabawić. A my im zabraniamy się napić, na przykład w 150-letniej karczmie U Wnuka! - mówi Andrzej Kawecki, prezes Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Według przedsiębiorców, działania radnych wymierzone są już nie tylko w małą grupę ludzi, ale w całe Zakopane, które żyje z turystyki.
Za dużo sklepów monopolowych?
Radni mieli także zwiększyć o 20 liczbę punktów sprzedaży wysokoprocentowego alkoholu, przeznaczonego do spożycia poza miejscem sprzedaży. W ten sposób w Zakopanem byłoby ich 80 - twierdzi tygodnik podhalański.pl. Sprzeciwił się temu radny Józef Figiel z komisji rodziny i spraw społecznych. – Wokół tych miejsc jest nieporządek, z którym nie radzi sobie ani policja, ani straż miejska. To nie jest dobra wizytówka dla miasta – stwierdził Figiel. – Nie wiem, czy chlubą dla miasta jest potykanie się o sklepy monopolowe. Gdyby ktoś wypił jedno piwo w każdej knajpie przy Krupówkach, idąc od dołu, to nie doszedłby do Kościuszki – dodał radny Jerzy Zacharko.
Zofia Martyniak, naczelnik wydziału spraw społecznych i ewidencji podkreśliła, że miasto się rozwija, a liczba oczekujących na możliwość sprzedaży alkoholu jest bardzo duża. Wielu przedsiębiorców czeka na zezwolenia od 2005 roku. Radni się tym nie przejęli. Tylko Zbigniew Figlarz był za zwiększeniem liczby punktów sprzedaży. Przeciwko zagłosowało 5 radnych, reszta wstrzymała się od głosu.
Źródło: Gazeta Krakowska, tygodnikpodhalanski.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24