Profesor Łętowska: Trybunał przyznał rację irlandzkiej sędzi

Profesor Ewa Łętowska w "Faktach po Faktach"
Profesor Łętowska: Trybunał przyznał rację irlandzkiej sędzi
Źródło: tvn24
Zlikwidowano automatyzm, bo zawiodło zaufanie co do tego, czy instytucjonalnie w Polsce sądy rzeczywiście odpowiadają standardom europejskim - powiedziała w "Faktach po Faktach" prof. Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku i była Rzecznik Praw Obywatelskich. Odniosła się do wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie pytania irlandzkiego sądu. Miał on wątpliwość w sprawie ekstradycji do Polski mężczyzny poszukiwanego na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania.

Chodzi o sprawę polskiego obywatela Artura C., poszukiwanego przez polską prokuraturę w związku z zarzutami dotyczącymi przemytu narkotyków. Irlandzka sędzia Aileen Donnelly zwróciła się w trybie pilnym do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o opinię na temat tego, czy Polak będzie sądzony w Polsce w uczciwym procesie.

Wskazywała na obawy co do praworządności w Polsce w związku z uruchomieniem przez Komisję Europejską artykułu 7 traktatu unijnego wobec naszego kraju. Europejski Trybunał oznajmił, że sądy w krajach Unii Europejskiej jak najbardziej mogą, a nawet powinny oceniać, czy osoba mająca być wydalona do Polski w ramach ekstradycji może liczyć na sprawiedliwy proces.

Prof. Ewa Łętowska powiedziała w "Faktach po Faktach", że z orzeczenia wynika, iż "przyznano rację wątpliwościom sędzi Donnelly, która powiedziała: ja nie jestem pewna, czy w obecnych warunkach (...) wszystko jest w porządku z polskimi sądami". - Luksemburg odpowiedział: tak, ty masz rację i dał bardzo obszerne zalecenia dotyczące sprawdzania - dodała.

Łętowska zaznaczyła jednak, iż "nie oznacza to, że polski sąd, który dostanie Europejski Nakaz Aresztowania na przykład z Holandii, może robić to samo, czyli badać" praworządność.

- Możemy to zrobić, ale musimy przedtem zadać pytanie, jak zrobiła sędzia Donnelly. Tylko my musielibyśmy to zrobić w stosunku do Holandii, do Francji, do Niemiec, tam, gdzie by trzeba było tych ludzi wydawać - dodała prof. Łętowska.

Zaznaczyła, że "Polska w tej chwili jest jedynym w Europie krajem, w stosunku do którego dano pewną kompetencję sądom europejskim".

- Zlikwidowano automatyzm, bo zawiodło zaufanie co do tego, czy instytucjonalnie w Polsce sądy rzeczywiście odpowiadają standardom europejskim - podkreśliła.

"Trudno się dziwić, że ludzie protestują"

Prof. Łętowska odniosła się także do protestów organizowanych w wielu miastach kraju przeciwko zmianom w sądownictwie forsowanym przez PiS.

W piątek Sejm po ekspresowych pracach uchwalił głosami Prawa i Sprawiedliwości przygotowaną przez to ugrupowanie nowelizację ustaw dotyczących wymiaru sprawiedliwości, między innymi o Sądzie Najwyższym, ustroju sądów, Krajowej Radzie Sądownictwa i o prokuraturze. Senat zaakceptował ustawę w głosowaniu przeprowadzonym w nocy z wtorku na środę. W czwartek po południu kancelaria prezydenta zakomunikowała, że Andrzej Duda podpisał nowelizację.

Wieczorem przed Pałacem Prezydenckim podczas manifestacji doszło do przepychanek z policjantami. Stołeczna policja poinformowała, że "w związku z zagrożeniem" użyto gazu łzawiącego wobec protestujących.

Prof. Łętowska podkreśliła, że "jeżeli w parlamencie nie ma przyzwoitej debaty, następuje atrapizacja parlamentu, są problemy z zaskarżaniem (ustaw - red.) do Trybunału Konstytucyjnego, dzieje się to, co się dzieje z sądami (...)", to "trudno się dziwić, że ludzie protestują".

Komentując interwencje policji w czasie manifestacji powiedziała, że istnieje problem proporcjonalności reakcji. Wskazała, że obowiązuje zasada wynikająca ze standardu ochrony praw człowieka, która mówi, iż człowiek poddany władztwu policji w jakimś miejscu, jest poddany domniemaniu, że za jego bezpieczeństwo odpowiada policja.

Łętowska powiedziała, że podziwia ludzi protestujących w małych miejscowościach. - Należy mieć wiele szacunku dla takich ludzi, dlatego że oni przecież w pokojowy sposób dają wyraz swoim - nie zawsze w ich otoczeniu podzielanym - emocjom - dodała.

"To jest wykorzystanie prawa w sposób nieproporcjonalny"

Łętowska odniosła się również do sprawy 48-letniej mieszkanki województwa mazowieckiego, która w nocy z 21 na 22 lipca na oknie biura senatora Andrzeja Mioduszewskiego i posła Krzysztofa Czabańskiego z PiS w Wąbrzeźnie miała napisać "PZPR", a na chodniku przed lokalem "Czas na sąd ostateczny". Kobieta usłyszała już zarzut – propagowania ustroju totalitarnego.

- To jest nękanie przy pomocy prawa. To jest wykorzystanie prawa w sposób nieproporcjonalny - oceniła prof. Łętowska.

Dodała, że na pewno napisanie hasła mieści się w kategoriach demonstracji, ale jest również wykroczeniem. Natomiast - jak oceniła - zastosowano "nieproporcjonalne środki".

- Przy tym wcale nie o to chodzi, żeby ten, kto te środki zarządził, mniemał, że w ostatecznym rezultacie ta pani będzie odpowiadała z tego przepisu Kodeksu karnego o propagacji ustroju totalitarnego. Chodzi o co innego (...) Niech trochę (kobieta, która usłyszała zarzuty) sobie pojeździ, niech trochę sobie pocierpi. To jest takie grillowanie - oceniła była rzecznik praw obywatelskich.

OGLĄDAJ CAŁY ODCINEK „FAKTÓW PO FAKTACH”

Autor: js/tr/woj / Źródło: tvn24

Czytaj także: