- To absurd - skomentował prezydent doniesienia, jakoby to on miał być źródłem przecieku w aferze gruntowej. Według mediów, prokuratura sprawdza czy rzeczywiście tak było. Zdaniem Lecha Kaczyńskiego, za tymi doniesieniami stoją ci, którzy chcą "Rzeczpospolitej dla bogatych".
RMF FM i "Dziennik" poinformowały, że na kilka dni przed akcją CBA w resorcie rolnictwa, na przełomie czerwca i lipca 2007 r., doszło do spotkania, w którym uczestniczyć mieli prezydent Lech Kaczyński, biznesmen Ryszard Krauze i prawnik Adam Jedliński. Według dziennikarzy, śledczy sprawdzają czy to wtedy doszło do przecieku.
Prezydent przyznał, że zna Krauzego i spotkał się z nim we wrześniu 2007 roku. - Było takie spotkanie, ja powiedziałem o tym we wrześniu zeszłego roku, ja znałem Ryszarda Krauzego, nigdy tego nie ukrywałem - mówił Lech Kaczyński. Zastrzegł jednak, że jego rozmowa z Krauzem nie dotyczyła sprawy akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. - Ta sprawa nie była przedmiotem rozmowy. Działałbym przeciwko własnym interesom - podkreślił prezydent.
"Kraj myślący tylko o najzamożniejszych"
- To, że ja byłem źródłem przecieku jest absurdem, ale niestety łączę ten absurd z kilkoma rzeczami. Ja rozumiem, że ci, którzy chcieliby Rzeczpospolitej dla bogatych, w których interesie jest taki kraj, który myśli tylko o swoich najzamożniejszych obywatelach, są zirytowani moją postawą, ale metody stosowane są wyjątkowo nikczemne - zaznaczył Lech Kaczyński. Dodał, że "od przyszłego roku zacznie więcej o tym mówić".
W efekcie operacji CBA w sprawie podejrzenia korupcji w resorcie rolnictwa aresztowano na początku lipca ubiegłego roku, dwie osoby - Piotra Rybę i Andrzeja K., którzy mieli powoływać się na wpływy w Ministerstwie Rolnictwa, pozwalające załatwić im za łapówkę odrolnienie działki koło Mrągowa. W wyniku tej sprawy, szef Samoobrony Andrzej Lepper został 9 lipca 2007 r. odwołany ze stanowiska wicepremiera i ministra rolnictwa.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24