- To kolejna wojenka premiera Tuska, ale wydaje je tylko tym, którzy są słabsi - stwierdził Marek Migalski w programie "Kawa na Ławę", podczas dyskusji o burdach stadionowych. Dalej poszedł Adam Hofman z PiS. Nazwał Tuska "chuliganem polskiej polityki. Według Ryszarda Kalisza i Eugeniusza Kłopotka problemem jest niedostateczne egzekwowanie prawa i zezwalanie na bezkarność kibolom.
Poseł SLD skrytykował również decyzję wojewodów o rozegraniu meczy na stadionach Lecha i Legii bez udziału kibiców. - Premier wstaje rano, pstryka palcami i myśli ze coś zrobi, a nie zna prawa. Decyzje o zamknięciu stadionów nie ostoją się przed żadnym sądem - mówił Kalisz, podkreślając, że na stadionach Legii i Lecha nie stało się nic, co usprawiedliwiało decyzję wojewodów. - Przestrzegajcie prawa - kilkukrotnie apelował poseł.
"Tusk, chuligan polskiej polityki"
Według Migalskiego, decyzja o nakazie rozegrania meczy bez kibiców, to dowód na "mizerię" rządów PO. - Oczywiście to po raz kolejny było działanie pokazowe - stwierdził europoseł. - Władze przez trzy lata nie zrobiły nic w tej sprawie i nie mają rozwiązania problemu - dodał Migalski.
W podobnym tonie wypowiadał się przedstawiciel PiS Adam Hofman. Jego zdaniem podstawą jest to, że sam mecz Pucharu Polski nie powinien się odbyć w Bydgoszczy, gdzie brak odpowiednich zabezpieczeń. Zdaniem Hofmana, karanie za burdę na tamtym stadionie klubów Legii i Lecha, to przykład rządzenia przez premiera "za pomocą ustawek". - Tusk jest chuliganem polskiej polityki. To są chuligańskie metody walki z kibcami innych klubów niż Lechii, za pomocą metod administracyjnych - perorował poseł PiS.
Adam Szejnfeld bronił swojej partii, krytykując opozycję za to, że nie jest zainteresowana znalezieniem rozwiązania problemu, ale jedynie atakiem na PO. - Na bazie epitetów pod adresem władzy nie da się rozmawiać - mówił poseł PO.
Wizja jutra
Na podstawę problemów na stadionach wskazywał Kalisz. Jego zdaniem źródłem burd jest to, że państwo nie egzekwuje prawa. przywoływał tutaj przykład meczu o Puchar Polski w Bydgoszczy, kiedy liczni kibice mieli na stadione zakryte twarze, co jest prawnie zakazane. - Policja nic nie zrobiła. W tych ludziach buduje się poczucie bezkarności. I robi to policja, która się boi - mówił Kalisz.
W obronie policjantów stanął Kłopotek, którego zdaniem funkcjonariusze w Bydgoszczy zachowali zimną krew i była to dobra decyzja. Zdaniem posła PSL, sędziowie powinni przerwać mecz jak tylko pojawiły się problemy z widzami. - Kibole powinni wiedzieć, że w starciu z policją i prawem przegrają. Przepisy powinny być egzekwowane do końca - przyznał jednak Kłopotek.
Propozycje zmian w prawie odnośnie kiboli przedstawił Hofman, o których PiS "ma chcieć rozmawiać". - Rozciągnąć zakaz stadionowy na wszystkie imprezy sportowe w kraju i zagranicy. Ponadto przenieść odpowiedzialność za zakaz w gestię policji, a nie klubów - stwierdził Hoffman.
Kwestia odpowiedzialności
Szejnfeld apelował, żeby politycy przestali wykorzystywać kwestię burd do ataków na władze, ale pomogli w jego rozwiązaniu przedstawiając konkretne propozycje. - Problem chuligaństwa to problem powszechny w wielu krajów, a nie kwestia polskiej polityki - dodał.
Sekundował mu Migalski, dodając, że nie ma celu przerzucanie się odpowiedzialnością za wydarzenia w Bydgoszczy. Dodał jednak, że sprawa kiboli jest wykorzystywana przez PO i PiS do wzajemnej walki i wzmocnienia swoich pozycji.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24