Kompozytor Zbigniew Preisner zwróci się do sądu w związku z odtworzeniem jego muzyki na wiecu w Krakowie w trzecią rocznicę pogrzebu Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu. Partia zaprzecza, by wykorzystała utwór, jednak kompozytor nie zamierza zostawić tej sprawy. - Podejmę kroki prawne, ponieważ nie zamierzam być wycieraczką PiS - stwierdził Preisner.
Radio Zet podało w piątek rano, że kompozytor ma pretensje do Prawa i Sprawiedliwości za wykorzystanie jego utworu w czasie czwartkowych uroczystości w Krakowie, upamiętniających trzecią rocznicę pogrzebu pary prezydenckiej. - Oświadczam publicznie, nie jestem żadnym wyznawcą religii smoleńskiej, nic mnie z tą grupą ludzi nie łączy. Nie jestem żadnym oszołomem, który wierzy w jakiś zamach. Mam tylko jedną prośbę do państwa z PiS, żeby dali mi święty spokój i przestali używać mojej twórczości do własnych politycznych celów - powiedział kompozytor Radiu ZET.
PiS zaprzecza
Partia zaprzeczyła, że wykorzystała utwór kompozytora i wydała w tej sprawie oświadczenie: "W związku z informacjami medialnymi dotyczącymi wczorajszych uroczystości upamiętniających III rocznicę pogrzebu śp. Pary Prezydenckiej, Prawo i Sprawiedliwość oświadcza, że podczas uroczystości organizowanych przez PiS nie został wykorzystany - odtworzony - żaden utwór Zbigniewa Preisnera" - czytamy w komunikacie.
Preisner: Mam na to świadków
- Co mnie obchodzi oświadczenie PiS? - skomentował kompozytor w rozmowie z PAP. - Wiem, że to było wykonywane o godz. 19.55 w czwartek, kiedy manifestacja szła z Wawelu na Rynek Główny. Mam na to świadków, moich kolegów, współpracowników, którzy to słyszeli na rogu Rynku i ul. Grodzkiej - powiedział Preisner. Jak twierdzi, odtworzono wtedy utwór "Miejcie nadzieję", skomponowany przez niego do słów wiersza Adama Asnyka. Preisner napisał utwór jako reakcję na wprowadzenie w Polsce stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. W 1989 r. dzieło zostało użyte w filmie "Ostatni dzwonek" w reż. Magdaleny Łazarkiewicz.
"Nie zamierzam być wycieraczką PiS"
- Czy ten marsz organizował PiS, czy to była Gazeta Polska, czy to był jeszcze jakiś trzeci komitet pod tytułem, nie wiem, 'Obrony Paranoi' czy czegoś tam innego, to mnie naprawdę nie interesuje. Wiem tylko jedno - że za tym stał prezes Kaczyński i ludzie z jego partii, bo on na tym wiecu przemawiał i on w tym wiecu szedł na rynek. (...) Jeżeli dzisiaj PiS szuka gdzie indziej winnego, to niech sobie znajdzie kogoś, kto im ten pochód organizował, wziął moją muzykę i jej użył - oświadczył Preisner. I dodał: - Podejmę kroki prawne, ponieważ nie zamierzam być wycieraczką PiS (...) Nie chcę nic od nich, chcę tylko, żeby się odczepili od tego, co ja robię. Mają dość swoich apologetów, niech ich zatrudnią - stwierdził kompozytor.
Autor: mn,kde//gak/k,ja / Źródło: Radio ZET, tvn24.pl, PAP