- Prawybory w PO na razie przypominają konkurs piękności, sympatii, a nie merytoryczną debatę wyborczą - w "Faktach po Faktach" ocenił Włodzimierz Cimoszewicz. Jego zdaniem na razie w tym konkursie korzystniej wypada Bronisław Komorowski, bo "Radosław Sikorski popełnił pewne błędy".
Zdaniem Cimoszewicza, strzałem w stopę Sikorskego była jego konwencja w Bydgoszczy. - O wszystkich ludziach, także tych, z którymi się nie zgadzamy, należy wypowiadać się z szacunkiem - skrytykował ostre słowa, w jakich Sikorski mówił o prezydencie Lechu Kaczyńskim.
- Sondaże wskazują, że nie spodobało się to przynajmniej połowie Polaków - zauważył senator. I poradził szefowi polskiej dyplomacji, żeby bardziej skupił się na "prezentacji swojej wizji prezydentury".
O Jaruckiej nie zapomni
Oceniając ministra spraw zagranicznych, Włodzimierz Cimoszewicz unika jednak wyrażenia poparcia dla jego kontrkandydata. Przypomniał, że cieniem na jego relacjach z politykami Platformy Obywatelskiej wciąż kładzie się sprawa Anny Jaruckiej, która spowodowała jego wycofanie się z wyborów w 2005 roku. - Nie zapominam o tej sprawie i nigdy nie zapomnę. Jakiegoś prezydenta musimy jednak wybrać. Trzeba się przy tym kierować nie tylko sercem i emocjami, ale przede wszystkim rozumem - tłumaczy Cimoszewicz.
"Poczekam do drugiej tury"
I zaznaczył, że na kandydatach Platformy wybory się nie kończą. - Nie należy nie doceniać szans innych polityków - Andrzeja Olechowskiego, Jerzego Szmajdzińskiego, a także mojego przyjaciela Tomasza Nałęcza, który obecnie radzi sobie nieco gorzej - mówił Cimoszewicz w TVN24. Podkreślił, że na razie jednak żadnemu z nich poparcia nie udzieli. - Wolałbym poczekać z tym do drugiej tury - przyznał Cimoszewicz.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24