Rodzina, przyjaciele, przedstawiciele władz i opozycji towarzyszyli Tadeuszowi Mazowieckiemu w jego ostatniej drodze. - Żegnamy premiera czasu przełomu ustrojowego, architekta i budowniczego konstrukcji gmachu niepodległego państwa polskiego - mówił prezydent Bronisław Komorowski podczas mszy św. żałobnej. Były premier spoczął obok żony na cmentarzu w podwarszawskich Laskach. Pochówek odbył się z ceremoniałem wojskowym.
Tadeusz Mazowiecki, pierwszy niekomunistyczny premier po 1989 r. zmarł 28 października w Warszawie w wieku 86 lat. W niedzielę 3 listopada odbyły się uroczystości pogrzebowe.
Tłumy żegnały byłego premiera
Msza żałobna w intencji Tadeusza Mazowieckiego została odprawiona w warszawskiej Bazylice Archikatedralnej św. Jana Chrzciciela. Wcześniej orszak żałobny z trumną byłego premiera przeszedł do archikatedry Krakowskim Przedmieściem z Pałacu Prezydenckiego.
Mszy żałobnej przewodniczył metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz. Pogrzeb miał charakter państwowy; trumna, w której spoczywał były premier przykryta była biało-czerwoną flagą. Na rozpoczęcie uroczystości pogrzebowych, w Krakowie rozległo się bicie dzwonu Zygmunta.
Uroczystości w archikatedrze
W mszy świętej, oprócz najbliższej rodziny, uczestniczyli m.in. prezydent Bronisław Komorowski z żoną Anną, premier Donald Tusk z żoną Małgorzatą, ministrowie rządu, szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, byli prezydenci Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski, byli premierzy: Hanna Suchocka, Jarosław Kaczyński, Jerzy Buzek, Józef Oleksy, Leszek Miller, Kazimierz Marcinkiewicz, Jan Krzysztof Bielecki, Waldemar Pawlak, Włodzimierz Cimoszewicz. Obecni byli też marszałkowie Sejmu i Senatu Ewa Kopacz i Bogdan Borusewicz, wicemarszałkowie Sejmu Cezary Grabarczyk, Jerzy Wenderlich, Wanda Nowicka, Marek Kuchciński, a także Władysław Frasyniuk, Władysław Bartoszewski, Adam Michnik, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. W uroczystości wzięli też udział Marcin Święcicki, Henryka Krzywonos, Małgorzata Niezabitowska, szef BBN Stanisław Koziej, prezydenccy ministrowie Tomasz Nałęcz, Henryk Wujec, Roman Kuźniar, a także Jarosław Kalinowski, Róża Thun, Andrzej Wajda, Marian Krzaklewski, Mariusz Błaszczak, Tadeusz Iwiński. Msza była otwarta dla wszystkich chcących uczestniczyć w ostatnim pożegnaniu byłego premiera. Na Placu Zamkowym oraz na przyległych ulicach zgromadziły się tłumy mieszkańców Warszawy.
Modlitwę powszechną odmówiono w kilku językach, m.in. po angielsku, niemiecku, francusku, rosyjsku.
"Człowiek wiary, nadziei i miłości"
- "Tak więc trwają wiara nadzieja i miłość - te trzy, z nich zaś największa jest miłość". Te słowa hymnu o miłości były bliskie premierowi Tadeuszowi Mazowieckiemu, którego dziś żegnamy w archikatedrze warszawskiej. Był człowiekiem wiary nadziei i miłości. Tą drogą wiary szedł jako człowiek swojej rodziny, jako człowiek Kościoła, Polski, Europy i świata - podkreślił kard. Kazimierz Nycz, rozpoczynając mszę żałobną. Jak zauważył, wiara nie była nigdy obok życia Mazowieckiego, ale zawsze w jego centrum. - Świeccy w Kościele to był nie tylko temat jego publicystycznych zainteresowań, to była ważna część jego życia. Współzałożyciel "Więzi", Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie, współpracownik "Znaku", "Tygodnika Powszechnego". Kościół św. Marcina przy Piwnej i jego umiłowane Laski - to miejsca i środowiska, w których pozostawił znaczną część swojego życia intelektualnego, duchowego i religijnego - mówił kard. Nycz. Dodał, że o zmarłym premierze wiele powiedziano w ostatnich dniach. - Wielu podkreślało, że podejmując decyzje, jako premier Polski i jako polityk zawsze pytał, czy to będzie dobre dla Polski. Podkreślano też wielką naukę pokory, jaką dawał w sposobie uprawiania polityki. To wielki testament, który śp. Tadeusz Mazowiecki nam zostawia - podkreślił duchowny.
"Można się było z nim nie zgadzać, ale nie można było mu nie ufać"
Kazanie wygłosił dominikanin o. Aleksander Hauke-Ligowski, który był m.in. kapelanem i uczestnikiem organizowanej przez Komitet Obrony Robotników głodówki w kościele św. Marcina w Warszawie w 1977 r. Jak wspominał, jedną z przyczyn sukcesu Mazowieckiego była jego prostota, szczerość i czystość intencji. - Można się było z nim nie zgadzać, ale nie można było mu nie ufać, choćby dlatego, że żadnej niezgody, czy raczej niezgodności nie próbował ukryć, dysharmonii zaklajstrować, ale był szczery w staropolskim ucieraniu poglądów i bezkompromisowym dobijaniu się kompromisu - mówił Hauke-Ligowski.
"Scalał naszą rodzinę"
Jak podkreśliła wnuczka byłego premiera, Tadeusz Mazowiecki nauczył swoją rodzinę odpowiedzialności i tego, że warto dążyć do realizacji celów. - Gdy pojawiały się nieporozumienia lub problemy, jako pierwszy chciałeś usiąść i o nich porozmawiać. Chcemy Ci dzisiaj podziękować, że nauczyłeś nas patrzeć na drugiego człowieka i słuchać go, niezależnie od tego, czy się z nim zgadzamy, ponieważ słuchanie prowadzi do kompromisu - zaznaczyła.
- Straciliśmy kochającego dziadka, który scalał naszą rodzinę; słowa nie wyrażą smutku, jaki odczuwamy z powodu tak wielkiej, bolesnej straty - powiedziała.
"Dobrze zasłużył się Polsce"
Prezydent Bronisław Komorowski w przemówieniu na zakończenie mszy św. żałobnej, przypomniał, że u schyłku PRL Tadeusz Mazowiecki powiedział: "miałem w sobie silne przekonanie, że się uda, że na gruzach zbudujemy fundament nowego państwa, że to musi się udać". - Udało się - podkreślił Komorowski.
Podkreślił, że po 24 latach widzimy, że "fundament i konstrukcja gmachu wolnej Polski wzniesione w czasach rządów Tadeusza Mazowieckiego okazały się niezwykle mocne". - Okazały się odporne na późniejsze podmuchy politycznych wiatrów a nawet huraganów. Przetrwały do dzisiaj i to dzięki nim gmach polskiej wolności rozwija się nadal i nadal rośnie w górę - podkreślił Komorowski.
Zauważył, że w przyszłym roku obchodzić będziemy 25-lecie odzyskania wolności. - Ten szczególny rok będziemy obchodzili bez Tadeusza Mazowieckiego, ale jestem pewien, że właśnie jego brak jeszcze bardziej uwydatni zasługi dla Polski - powiedział Komorowski. - Ze wzruszeniem, że to mnie przypada wypowiedzenie uświęconych tradycją słów, wypowiadam je jednak z głębokim przekonaniem i sercem przepełnionym wdzięcznością: Tadeusz Mazowiecki dobrze zasłużył się Polsce - powiedział prezydent, ze wzruszenia przerywając na chwilę przemówienie. Odpowiedziała mu owacja zgromadzonych w Bazylice Archikatedralnej św. Jana Chrzciciela.
Kondolencje z całego świata
Podczas mszy w warszawskiej Bazylice Archikatedralnej św. Jana Chrzciciela odczytano także kondolencje przesłane przez papieża Franciszka.
"Jego Świętobliwość Ojciec Święty Franciszek łączy się duchowo z tymi, którzy z bólem i nadzieją dziękują Bogu za jego bogate życie, za owoce jego działalności społecznej i politycznej oraz wypraszają dla niego Boże miłosierdzie i dar wiecznej chwały" - głosił list kondolencyjny.
Franciszek podkreślił, że Opatrzność Boża wyznaczyła Mazowieckiemu "trudne zadanie przewodniczenia rządowi, który po upadku reżimu komunistycznego i przemianach społeczno-politycznych w Polsce miał poprowadzić naród ku lepszej rzeczywistości budowanej na fundamencie wolności i solidarności". "Pełnił tę misję z oddaniem i mądrością, z poszanowaniem wartości chrześcijańskich, z żywą wiarą dając przykład szlachetnego zaangażowania na rzecz dobra wspólnego. Był mężem stanu, który dobro ojczyzny i narodu przedkładał ponad swoje sprawy osobiste" - napisał papież. "Ojciec święty poleca duszę zmarłego Bożej łaskawości. Rodzinie, przyjaciołom i współpracownikom, i wszystkim uczestnikom uroczystości pogrzebowej składa wyrazy współczucia, wyprasza potrzebne łaski i z serca błogosławi" - podkreślono w liście kondolencyjnym.
Podczas mszy świętej przypomniano, że kondolencje po śmierci Mazowieckiego przesłali też m.in. prezydenci USA Barack Obama, Niemiec Joachim Gauck, Czech Milos Zeman, Litwy Dalia Grybauskaite, a także prezydenci: Estonii, Szwajcarii, Macedonii, Bośni i Hercegowiny. Przekazali je też: kanclerz Niemiec Angela Merkel, a także premierzy: Czech, Litwy, Mołdawii, Luksemburga, Singapuru oraz duchowy przywódca Tybetańczyków Dalajlama XIV i zwierzchnik Cerkwii Prawosławnej abp Sawa.
Spoczął obok żony
Tadeusz Mazowiecki spoczął na małym, leśnym cmentarzu, na terenie Zakładu dla Niewidomych. Na tym samym cmentarzu pochowana jest także jego żona Ewa. Podczas pogrzebu odegrano hymny: państwowy i UE, oddano salwę honorową. Biało-czerwona flaga, którą okryta była trumna, została przekazana najmłodszemu synowi Mazowieckiego - Michałowi. Modlitwę na cmentarzu prowadził metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz.
"Tu odnajdywał spokój"
Tadeusz Mazowiecki z Laskami związany był od lat, miał tu przyjaciół. Laski to nie tylko zakład dla dzieci niewidomych, to także ważny ośrodek katolickiej inteligencji skupionej przy Zgromadzeniu Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża. W czasach PRL schronienie znajdowali tu opozycjoniści prześladowani przez komunistyczne władze. Prezes Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi Władysław Gołąb, wspominając byłego premiera podkreślał, że był on człowiekiem głęboko wierzącym, a w Laskach odnajdywał "spokój i siły do podejmowania wyzwań". Grób na cmentarzu w Laskach, w którym została złożona trumna z ciałem Mazowieckiego, obłożony jest kamieniami, nie ma na nim płyty, rosną kwiaty. Nad mogiłą znajduje się duży krzyż z nieciosanego brzozowego drewna.
Uczestnik najważniejszych wydarzeń najnowszej historii Polski
Tadeusz Mazowiecki był uczestnikiem najważniejszych wydarzeń najnowszej historii Polski: w 1968 r., gdy posłowie "Znaku" składali interpelację w sprawie wydarzeń marcowych 1968 r.; w sierpniu 1980 r. w Stoczni Gdańskiej wśród strajkujących robotników; w 1989 r. przy Okrągłym Stole, a potem na czele rządu. Mazowiecki był ostatnim premierem PRL i pierwszym premierem III Rzeczypospolitej, wybranym po wyborach 4 czerwca 1989 r. Jego rząd wprowadził kosztowny społecznie tzw. plan Balcerowicza, który miał przeprowadzić gospodarkę Polski od systemu komunistycznego do rynkowego. W 1997 r., gdy potrzebny był kompromis w sprawie konstytucji, Mazowiecki uczestniczył w wypracowywaniu go. W latach 90. był specjalnym wysłannikiem ONZ na Bałkanach; jako jedyny wysoki funkcjonariusz ONZ podał się do dymisji na znak protestu przeciw bierności wspólnoty międzynarodowej wobec zbrodni popełnianych w byłej Jugosławii. Od jesieni 2010 r. pełnił funkcję doradcy prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Autor: db//gak / Źródło: PAP, TVN24