Informacje ze śledztwa w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie w pożarze zginęła matka i czwórka dzieci, wskazują, że to nie wypadek, a starannie zaplanowana zbrodnia. W jaki sposób można odróżnić podpalenie od samoistnego pożaru?
Dopiero 11 miesięcy śledztwa, zbierania dowodów i żmudnej analizy dały odpowiedź na kluczowe pytanie w sprawie pożaru w Jastrzębiu-Zdroju. Ogień został podłożony - a głównym podejrzanym jest Dariusz P. Przez całe śledztwo twierdził, że pożar był wynikiem wypadku. Jednak śledczy to wykluczyli.
Buty dowodem?
To, jak bada się przyczyny pożaru - sprawdzamy w Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym Policji. W tamtejszym zakładzie chemii można zbadać między innymi czy sprawca użył substancji łatwopalnej - i jeżeli tak, to jakiej.
Badanie ma kilka etapów. Faza pierwsza to zebranie materiału dowodowego. To próbki pobrane z pogorzeliska. Faza druga to pobranie próbki do badań. Pobiera się ją za pomocą specjalnego włókienka.
Tak przygotowaną próbkę bada maszyna - i tu przechodzimy do ostatniego etapu - czyli analizy wyników. W wyniku analizy otrzymujemy chromatogram, czyli graficzną prezentację analizy próbki. Na podstawie tego wykresu już wiadomo, czy sprawca użył do podpalenia benzyny czy innej substancji. W ten sam sposób można przebadać ubrania podpalacza. Do laboratorium często trafiają buty czy spodnie podejrzanego.
Wyrafinowany piroman
Jednak czasem śledztwo jest trudniejsze bo sprawcy stosują bardziej wyrafinowane metody. Mogą to być np. butelki zapalające, a nawet urządzenia sterowane elektronicznie lub radiowo.
Jednak i to da się wykryć. W laboratorium badane są zarówno instalacje elektryczne, substancje pirotechniczne, jak i specjalne zapalniki chemiczne. Na szczęście pomysłowość podpalaczy - nie wyprzedza zdolności śledczych. A coraz dokładniejsze technologie pozwalają rozgryźć nawet bardzo złożony "modus operandi" sprawcy.
Autor: kcz//gak / Źródło: tvn24