Takie rozmowy wcześniej słyszał tylko w filmach. - Dostałem telefon od porywaczy, że mają mojego syna. Zagrozili, że jeśli skontaktuje się z policją, to pożegnam się z synem - opowiada Mirosław Seneszyn - ojciec porwanego chłopca. Jego syn ma 14 lat. Został uprowadzony ze szkoły.
Dwaj mężczyźni przyszli po chłopca podczas lekcji. Nie wzbudzili niczyjej nieufności. Jeden z nich po prostu poszedł do nauczyciela, powiedział, że tata miał wypadek, a syn musi pojechać do szpitala w Legnicy.
Szkoła uchodziła za bezpieczną, ja do tej pory uważam, że jest bezpieczna
Walka o życie
Porywacze zawieźli chłopca na teren ogródków działkowych i po skrępowaniu taśmą rąk, nóg i zaklejeniu ust, umieścili go w jednej z altanek.
Bartek zaczął walczyć o wolność. Spróbował rozerwać taśmę. Udało się. Uciekł, ale niedaleko. Porywacze szybko go dopadli. I skrępowali jeszcze mocniej.
Wrzucili go do małej komórki, gdzie leżał częściowo zanurzony w wodzie. Jednak chłopak się nie poddał. Gdy usłyszał, że napastnicy odjechali i został sam, spróbował uciec po raz drugi. Udało się, bo jego wołanie usłyszeli przypadkowi przechodnie.
Ratunek
Myśmy po prostu ze śmieciami, z gałęziami podjechali pod płot, aby je wyrzucić. I wtedy kolega usłyszał, że ktoś woła "ratunku, pomocy". Zobaczyliśmy go. Raz dwa i potoczyło się wszystko
Ojciec natychmiast ruszył po syna. Na miejscu pojawili się też policjanci i lekarze.
Bartek jest w szoku, ale cały i zdrowy.
Bandziorów złapała policja. Grozi im 10 lat więzienia.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24