"Ucieczką w bok" nazwał naczelny "Wprost" spór o błąd w opublikowanym przez tygodnik zapisie rozmowy Sikorskiego z Rostowskim. - Tu chodzi o to, żebyśmy nie drążyli, o czym ci panowie mówili - mówił Sylwester Latkowski. W stenogramie rozmowy znalazł się początkowo fragment o "dealu" Andrzeja Seremeta "z Tuskiem". Po dokładnym odsłuchaniu taśm okazało się, że deal miał być "z PiS-em". Jakie jeszcze nieścisłości pojawiły się w procesie ujawniania taśm - to przeanalizował dziennikarz magazynu "Polska i Świat".
- Z ubolewaniem czytam to, że pomyłka w jednym słowie, obok zalewu wielu innych słów, jest traktowana tak, że my jesteśmy nierzetelni - broni swej redakcji Sylwester Latkowski, naczelny tygodnika "Wprost". To reakcja na zamieszanie wokół taśmy z nagraniem rozmowy Jacka Rostowskiego z Radosławem Sikorskim, gdzie szef MSZ mówi o tym, w jaki sposób można pogrążyć PiS i używa sformułowania: "To jest ewidentny deal Seremeta z PiS-em (wersja poprawna, w pierwotnie opublikowanym zapisie było "z Tuskiem" - red.)."
- Ale chcę zapytać: kto ujawnił nagranie, dzięki któremu można to sprostować? My. My niczego nie ukrywamy - dodaje Latkowski.
Przypomina, że na stenogramach taśm z rozmów Adama Michnika z Lwem Rywinem również pojawiały się błędy. - Czy ktoś robił z tego larum? Nie - mówi naczelny "Wprost".
"Nie mamy złych intencji"
- Nie ma tu złych intencji, po prostu ten zapis dźwiękowy był taki, że nie mogliśmy wszystkiego wychwycić. Wcześniej już zarzucono nam zamianę "piwotalnego" na "dygotalny" - przypomina Michał Majewski, dziennikarz "Wprost". - No rzeczywiście, ma to kluczowe, fundamentalne znaczenie dla sprawy... no nie ma żadnego - kpi.
Na komentarz dziennikarzy, że "deal" Seremeta z Tuskiem czy PiS-em może mieć jednak znaczenie, nie odpowiedział. Obaj dziennikarze nie chcieli potwierdzić, że rzeczywiście w nagraniu pada sformułowanie o układzie prokuratora generalnego z opozycją.
- Przyznacie, że chodzi o "deal" między Seremetem a PiS-em? - dopytywali się dziennikarze. I uzyskali odpowiedź: - To znowu ucieczka w bok, żebyśmy nie drążyli, o czym mówili ci panowie. Tam jest masa wątków, którymi już powinna zajmować się prokuratura - ucięli.
Seremet: są jakieś granice absurdu
Sprawę skomentował wcześniej prokurator generalny Andrzej Seremet. - Taki sam był deal, jak był deal z PiS-em, którego efektem było złożenie wniosku o uchylenie immunitetu Kamińskiemu - powiedział.
I dodał: - Są jakieś granice absurdu, na litość boską. Nie zawieram z nikim żadnych "dealów". Postępujemy w ramach prawa i na podstawie prawa i nie mam osobiście związku z polityką.
"Deal" Seremeta z PiS-em?
Fragment zapisu nagrania, który wzbudził te emocje:
Sikorski: Ty, ja uważam, że można zaj***ć PiS komisją specjalną w sprawie Macierewicza.
Rostowski: No a co innego jest dzisiaj?
Sikorski: No taaaak. Kaczyński się przyspawał do Macierewicza i teraz trzeba Macierewiczem ich obu na dno pociągnąć. To, co jest w materiałach prokuratorskich, jest miażdżące. Można zrobić dwuletni cyrk. I niech oni się tłumaczą. Tam są straszne rzeczy. Wiem, bo byłem przy tym.
Rostowski: Dobrze, tylko trzeba namówić. Musisz Donalda namówić. [...]
Sikorski: Donald się waha, ale lekko za. Powiedział: niewykluczone. Niech oni, najpierw będzie skarga do sądu na prokuraturę. […] No tak, bo to jest skandal ku*** skandaliczne. […] To jest ewidentny deal Seremeta z PiS-em (wersja poprawna, w pierwotnie opublikowanym zapisie było "z Tuskiem" - red.). To, co robią. […]
To, że w wypowiedzi Sikorskiego występuje "PiS", a nie "Tusk", okazało się po dokładnym odsłuchaniu taśmy. Błąd w stenogramach opisał jako pierwszy portal dziennik.pl.
Autor: nsz,bieru//rzw/zp / Źródło: tvn24