W Polsce pada stosunkowo dużo, ale parowanie jest jeszcze większe. Od lat więc kraj stepowieje, a po długich okresach susz pojawiają się powodzie i podtopienia. Nie potrafimy zatrzymać wody z rzek, które spływają do Bałtyku. Hiszpanie się tego nauczyli. Materiał magazynu "Polska i Świat".
We wtorek stan alarmowy był przekroczony na czterech wodowskazach w dorzeczu Wisły. Ostrzegawczy - na 15. Tymczasem jeszcze dwa tygodnie temu w wielu miejscach kraju problemem była susza. Ta sprawiła, że gwałtownie podskoczyły ceny warzyw. Problem wraca już właściwie co roku.
"Polska stepowieje"
Susze najmocniej dotykają takie miejscowości jak gminę Kleszczewo pod Poznaniem, która ma jedną z najniższych rocznych sum opadów. - Braki mają o tyle duże znaczenie, że jest to region w większości rolniczy, mający doskonałe warunki glebowe i w związku z tym są one nieco niewykorzystane – mówi wójt gminy, Bogdan Kemnitz.
Polską wstrząsają z jednej strony tygodnie suszy, a z drugiej powodzie i podtopienia. - Mimo tego, że mamy duże sumy opadów, to parowanie jest jeszcze większe. Czyli ten bilans wodny w okresie letnim staje się bilansem ujemnym i ten deficyt wilgoci w glebie kumuluje się – tłumaczył profesor Artur Magnuszewski, hydrolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
W efekcie Polska jest jednym najuboższych w wodę państw Europy. Kamil Wyszkowski z ONZ Global Compact Polska zwraca uwagę, że "mamy kryzys wodny". Dlatego w 2015 roku zagrożone suszą było 99 proc. upraw rolnych. Straty rolnictwa z tego powodu oszacowano na miliard złotych.
- Polska stepowieje. Wystarczy spojrzeć na województwo łódzkie lub Pojezierze Gnieźnieńskie, gdzie 30 procent wody już zniknęło, czyli że tafla jezior się cofnęła o kilka bądź kilkanaście metrów – tłumaczy Wyszkowski.
"Inwestycje w gospodarce wodnej są bardzo trudne"
Rozwiązaniem obu problemów, suszy i powodzi, jest retencja. Budowa zbiorników, które mogą pomieścić nadmiar wody albo zmagazynować ją na później.
Eksperci podają przykład Hiszpanii. 69 istniejących w Polsce zbiorników retencyjnych zatrzymuje sześć procent tego, co spływa rzekami do morza. W znacznie gorętszej Hiszpanii sieć blisko dwóch tysięcy zbiorników zapewnia prawie 50-procentową retencję.
Przez kolejne lata zdawano sobie sprawę z problemu, ale z jednej strony brakowało pieniędzy, a z drugiej - samo przygotowanie budowy trwa kilka lat.
- Wszystkie inwestycje w gospodarce wodnej są bardzo trudne, choćby ze względu na uwarunkowania ekologiczne, które są dla nas priorytetem – mówi Przemysław Daca, prezes PGW Wody Polskie.
Za budowę zbiorników retencyjnych odpowiada państwowa instytucja - Wody Polskie. W tym roku chce wydać na retencję półtora miliarda złotych. Między innymi właśnie w gminie Kleszczewo.
Wójt Bogdan Kemnitz informuje, że w jego gminie planowana jest budowa zbiornika o powierzchni 20 hektarów. Ma powstać za dwa lata, w części za pieniądze z funduszy europejskich.
Autor: asty/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24