Zasada niedyskryminacji jest jedną z podstawowych zasad prawa pracy, a pracodawca ma obowiązek, aby przeciwdziałać dyskryminacji w miejscu pracy - mówił w TVN24 Krzysztof Śmiszek z Wiosny. Politycy w "Kawie na ławę" dyskutowali między innymi o mężczyźnie, który został zwolniony z pracy za naruszenie godności osobistej osób ze społeczności LGBT. - Czy on dlatego, że jest w stosunku pracy, już nie ma wolności sumienia i nie może powstrzymać się od działań, które są niezgodne z jego przekonaniami? - pytał Marcin Horała z Prawa i Sprawiedliwości.
Goście "Kawy na ławę" komentowali sprawę mężczyzny, którego zwolniono z pracy w jednym ze sklepów IKEA za komentarz, który zdaniem firmy, stanowił pogwałcenie zasad, jakie są w niej wyznawane.
W odpowiedzi na artykuł zachęcający do wspierania osób LGBT stwierdził on, że "to sianie zgorszenia" i cytując Biblię napisał, że homoseksualiści "będą ukarani śmiercią, a ich krew spadnie na nich". Jak poinformował Instytut Ordo Iuris, który w jego imieniu złożył pozew w sprawie, mężczyzna twierdzi, że stracił pracę w związku ze swoimi przekonaniami religijnymi. IKEA odpowiada, że nie to, a sposób wyrażania opinii godzący w inne osoby był powodem zwolnienia.
"Sąd stwierdzi, czy doszło do dyskryminacji albo do nieuzasadnionego zwolnienia z pracy"
- Od tego jest polski sąd, żeby stwierdził, czy doszło do naruszenia prawa pracy. Przypomnę, że każdy ma prawo odwołać się w ciągu 21 dni do sądu pracy i sąd stwierdzi, czy doszło albo do dyskryminacji albo do nieuzasadnionego zwolnienia z pracy - tłumaczył w "Kawie na ławę" Borys Budka (PO).
Zaznaczył, że "jeżeli faktem jest, że wypowiedzi obrażały innych pracowników, odwoływały się do najbardziej ohydnych porównań, to pracodawca miał prawo podjąć decyzję, która zostanie zweryfikowana przez sąd".
Budka odwołał się także do sprawy pracownika drukarni, który - uzasadniając to swoimi przekonaniami - odmówił druku plakatów fundacji LGBT. Trybunał Konstytucyjny orzekł w tej sprawie, że przepis Kodeksu wykroczeń przewidujący karanie za umyślną, bez uzasadnionej przyczyny odmowę świadczenia usług, jest niekonstytucyjny.
- Ten wyrok prowadzi do bardzo niebezpiecznej sytuacji. Może być tak, że każdy, kto świadczy publicznie usługi będzie mógł nie wpuścić osoby, która ma inny kolor skóry, bo stwierdzi, że ta restauracja jest tylko dla białych - mówił Budka.
- Jeżeli mamy system wartości, w którym szanujemy różnorodność i godność drugiego człowieka, to Trybunał Konstytucyjny, który brnie w rozszerzanie tak zwanej klauzuli sumienia, moim zdaniem się myli - dodał.
"Czy on dlatego, że jest w stosunku pracy, już nie ma wolności sumienia?"
Marcin Horała (PiS), wracając do kwestii zwolnionego pracownika przypomniał, że jego komentarz był cytatem ze Starego Testamentu.
- Ten spór tutaj, i dotyczący drukarza i dotyczący IKEI, to jest ten sam spór - przekonywał. - Mówi on, czy w stosunkach handlowych, gospodarczych czy pracy mamy prawo, żeby zmuszać kogoś do działań sprzecznych z jego przekonaniami religijnymi. Czy on dlatego, że jest w stosunku pracy, w stosunku handlowym, już nie ma wolności sumienia i nie może powstrzymać się od działań, które są niezgodne z jego przekonaniami? - pytał, odnosząc się do kwestii mężczyzny zwolnionego ze sklepu.
Odnosząc się do komentarza Budki w sprawie drukarza, Horała zaznaczył, że ta sprawa "to nie jest przypadek, że ktoś nie jest wpuszczany do sklepu, bo jest czarnoskóry, jest kobietą czy kimkolwiek".
Zdaniem posła Prawa i Sprawiedliwości, w tej sprawie nie chodzi o osobę, a działania. - Ten pan drukarz nie odmówił usługi dlatego, że ktoś do niego przyszedł. To było konkretne działanie: promocja imprezy LGBT i on mówi: to działanie jest sprzeczne z moimi przekonaniami - wyjaśniał.
"Słusznie rozpoczęto procedurę wyjaśniania sprawy"
Krzysztof Śmiszek (Wiosna) nie przesądzał, czy w przypadku pracownika IKEI doszło do złamania przepisów czy też nie, ale zaznaczył, że "zasada niedyskryminacji jest jedną z podstawowych zasad prawa pracy, a pracodawca ma obowiązek, aby przeciwdziałać dyskryminacji w miejscu pracy".
- Zapewnienie szacunku każdemu, bez względu na przekonania polityczne, orientację seksualną, płeć czy przynależność związkową jest obowiązkiem każdego pracodawcy - podkreślił.
- Słusznie rozpoczęto procedurę wyjaśniania sprawy (dotyczącej tego - red.), co zrobił ten pracownik - dodał.
"Państwowa Inspekcja Pracy bardzo często leży"
- Jeżeli państwo chce ingerować w tej sytuacji, to powinno uruchomić właściwy, konstytucyjny organ, jakim jest Państwowa Inspekcja Pracy - oceniała Agnieszka Ścigaj z Kukiz'15.
- Moim zdaniem zostały naruszone prawa pracownicze -mówiła, zaznaczając, że to właśnie inspekcja PIP, a nie "dyskusja o ideologii" powinna być "polem do popisu" w sprawie zwolnionego.
Wyraziła równocześnie opinię, że "Państwowa Inspekcja Pracy bardzo często 'leży' (...), bo jest przestarzała i nieskuteczna, jeśli chodzi o działania korporacyjne".
"Idziemy w stronę wojny ideologicznej"
Krzysztof Hetman (PSL) mówił w programie, że "idziemy w stronę wojny ideologicznej w Polsce, a może już ją mamy w tej chwili".
- Proszę zobaczyć, jak się zakręcił obóz władzy w tej wojnie ideologicznej. Zapadł wyrok Trybunału Konstytucyjnego, za to brawa, ale jak IKEA zwolniła pracownika, to jest to skandal - mówił.
- Musicie się zdecydować, (…), bo jeśli wszyscy chętnie się w obozie władzy (...) powołują na Stary Testament, to pamiętajmy, że tam jest zapisane także: "ząb za ząb, oko za oko" - mówił Hetman, zwracając się do przedstawicieli obozu rządzącego.
"Wolność religijna a dyskryminacja"
Andrzej Dera z Kancelarii Prezydenta wskazał, że w omawianych kwestiach "trzeba rozgraniczyć wolność religijną od kwestii dyskryminacji".
- Dyskryminować ludzi nie wolno. Każdy przedsiębiorca, (...), jeżeli coś takiego zrobi, to podlega karze i co do tego nie ma w Polsce najmniejszej wątpliwości - podkreślił.
Dera zaznaczył, że w sprawie drukarza mówimy o ideologii, a nie o osobie. - Jeżeli ktoś wyjdzie i powie: "chcę aborcji na życzenie", to czy ja mam prawo wydrukować takie materiały czy mogę powiedzieć: jestem katolikiem i odmawiam, nie będę w tym uczestniczył? O tym jest spór - tłumaczył.
Na słowa Dery zareagował Śmiszek, który uznał, że "takich ekscesów będzie więcej". - To nie jest żaden eksces, to moje prawo, żeby nie promować ideologii, którą pan uważa za jedynie słuszną - odpowiadał Śmiszkowi Dera.
Autor: akw/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24