Zachodniopomorski PiS zwrócił się do tamtejszej policji o zapewnienie ochrony pracownikom biur partii. Rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski poinformował, że obecnie nie ma żadnych sygnałów, które wskazywałyby na istnienie zagrożenia i z tego powodu na razie biura nie będą chronione przez policjantów. Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna zapowiedział jednak, że nad kwestią bezpieczeństwa biur trzeba się zastanowić.
- Na tę chwilę nie ma informacji, które wskazywałyby na zagrożenie biur poselskich PiS czy biur jakiejkolwiek innej partii oraz pracujących tam osób. To, co zdarzyło się w Łodzi, ma charakter incydentalny. Wydaje się, że sprawca przygotowywał się do ataku na to konkretne miejsce - powiedział rzecznik policji.
Zapewnił też, że kwestia ochrony będzie rozważana, jeśli pojawią się jakiekolwiek informacje, że takie zagrożenie rzeczywiście istnieje. - Od lat jest tak, że biura poselskie są miejscami, na które policjanci zwracają szczególną uwagę - zaznaczył.
Mariusz Sokołowski powiedział, że "kiedy jakaś groźba wywołuje realną obawę jej spełnienia u konkretnej osoby, bądź grupy osób, to wtedy informacja na ten temat powinna być zgłoszona policji". - Jeśli odczuwamy obawę, to należy iść do najbliższej jednostki policji, bo wtedy mamy do czynienia z przestępstwem i tym co nazywamy groźbą karalną - podkreślił rzecznik i zaznaczył, że ponieważ wiele różnych tego typu zawiadomień trafia na policję, wszystkie są skrupulatnie sprawdzane.
Marszałek rozmawiał z szefem policji
Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna po ataku na biuro PiS powiedział, że trzeba się zastanowić, co zrobić, żeby w przyszłości nie dochodziło do takich sytuacji.
Zaznaczył, że trzeba dowiedzieć się, jakie są motywy tego czynu. - Mam nadzieję, że będziemy wiedzieli to w ciągu kilku dni. Nigdy nie mieliśmy do czynienia z czymś tak strasznym - podkreślił marszałek. Jak poinformował, o ataku na biuro PiS w Łodzi rozmawiał z komendantem głównym policji Andrzejem Matejukiem.
Tomczykiewicz: Ochrona biur nierealna
Szef klubu parlamentarnego PO Tomasz Tomczykiewicz stwierdził, że zapewnienie ochrony wszystkim biurom poselskim jest czymś nierealnym.
- Tych biur jest naprawdę dużo, poseł ma często kilka biur w różnych miejscach. Jest to po prostu niemożliwe, żeby rząd czy ktokolwiek mógł te biura chronić - wyjaśnił. Dodał, że koszty tej ochrony przewyższyłyby koszty funkcjonowania biur. - Wtedy trzeba byłoby się w ogóle zastanowić, czy te biura po prostu są potrzebne - dodał.
Tomczykiewicz zaznaczył jednak, że jeśli Jarosław Kaczyński poprosi o ochronę, to z pewnością ją dostanie.
Kłopotek się obawia
Eugeniusz Kłopotek z PSL powiedział zaś, że jest otwarty na dyskusję ws. ochrony biur poselskich.
- Za bezpieczeństwo biur odpowiada oczywiście kancelaria Sejmu, jak również dzisiaj ten rząd, jutro być może inny. O tym będzie trzeba porozmawiać - jak zabezpieczyć biura poselskie, by takie tragiczne wydarzenie się nigdy nie stało - wyjaśnił.
I dodał: - Skoro dzisiaj dotknęło to PiS, jutro może dotknąć Platformę, pojutrze SLD, a może za trzy dni PSL. W związku z tym zaczynam się obawiać o bezpieczeństwo moich pracowników. Swoje pewnie też.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24