Upały zawitały nad Wisłę i pogotowie ma już ręce pełne roboty. W Katowicach w ostatnich dniach liczba wezwań jest prawie dwa razy większa, niż zazwyczaj. Normalnie to około 100 wyjazdów dziennie, a teraz nawet 180. Wszystko przez oparzenia, zasłabnięcia i zawroty głowy. Najczęściej sami jesteśmy sobie winni.
- Te dodatkowe wyjazdy to zasłabnięcia, omdlenia, poparzenia skóry na skutek działania słoneczka - wyjaśnił Artur Borowicz, dyrektor pogotowia ratunkowego w Katowicach, dodając, że "to poważne sprawy" z reguły kończące się hospitalizacją, bo większość tych osób okazuje się być odwodniona.
Kapelusz, mniej słońca, uważać wokół wody
Zdaniem Borowicza często jesteśmy sami sobie winni, bo nie potrafimy o siebie zadbać w taką pogodę. Musimy "nosić lekkie ubranie, nakrycie głowy, nie wystawiać się za długo na działanie słońca", bo to zwłaszcza w okolicach basenów przez odbijanie promieni "prawie zawsze" gwarantuje problemy dla organizmu.
Ratownik uczulił więc, by zwracać uwagę na "zawroty głowy i kołatanie serca", bo te objawy zdradzają, że coś z nami dzieje się nie tak i nasze zdrowie "wymaga kontroli".
Autor: adso//gak / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24