Czy ktoś podsłuchuje w nowej siedzibie TVP pracowników spółki? - Zbadamy tę sprawę - zapewnia rzecznik Stanisław Wojtera. Z taką prośbą do samego prezesa TVP zwróciła się Krystyna Mokrosińska, dziennikarka redakcji dokumentu TVP2 i prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, po tym, co usłyszała od dwóch swoich koleżanek.
Jak pisze Presserwiss, dziennikarka wystąpiła z takim wnioskiem, bo koleżanki z redakcji doniosły jej o tajemniczej sytuacji w windzie, której były jedynymi pasażerkami.
Twierdziły one, że do rozmowy przez nie prowadzonej w pewnym momencie nagle włączył się ktoś trzeci. Po słowach jednej z nich, że "było rzucanie mięsem", w windzie rozległo się pytanie: "Jakim mięsem?".
Inwigilacja czy ochrona?
Kobiety twierdzą, że to był męski głos. - Koleżanki omawiały sprawę, która mnie dotyczyła – opowiada "Presserwisowi" Mokrosińska. – Jeśli jesteśmy podsłuchiwani, to skandal i dlatego zwróciłam się już do prezesa TVP z prośbą o wyjaśnienie, czy w siedzibie telewizji są podsłuchy - dodaje. Dziennikarka zaznacza, że incydent mógł być wprawdzie przypadkowy. - Ale sprawdzić trzeba - kończy.
Pomocy nie odmawia zarząd spółki. Rzecznik TVP Stanisław Wojtera zapewnia, że sprawa na pewno zostanie zbadana, ale on także wskazuje, że włączenie się męskiego głosu do rozmowy w windzie mogło być przypadkowe. - Przyciski alarmowe działają tam jak domofon. Łączą z pracownikami ochrony - podkreśla.
Źródło: Presserwis
Źródło zdjęcia głównego: TVN24