Postanowienie o wszczęciu śledztwa w sprawie Barbary Blidy podpisał prokurator Jarosław Wilczyński "w zastępstwie" Jacka Krawczyka - napisała "Gazeta Wyborcza". I Krawczyk, i Wilczyński byli już w tej sprawie przesłuchani przez prokuraturę. Potwierdzaja te informacje.
Krawczyk wyjaśnił, że przesłuchanie dotyczyło okoliczności sporządzenia postanowienia. Dodał, że zarówno na brudnopisie jak i na oryginale są parafy, które nie należą do niego, a on nie przypomina sobie okoliczności powstania obu dokumentów.
O przesłuchaniu Wilczyńskiego szef Prokuratury Rejonowej Katowice Centrum-Zachód Bogdan Łabuzek powiedział tylko tyle, że otrzymał od niego oświadczenie w sprawie podpisu pod postanowieniem. Z kolei rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Mateusz Martyniuk poinformował, że między zeznaniami obu świadków nie było sprzeczności, dlatego nie było konieczne przeprowadzenie konfrontacji.
O sprawie napisała wtorkowa "Gazeta Wyborcza". Kilka dni temu pojawiła się informacja, że były prokurator Prokuratury Rejonowej w Katowicach Jacek Krawczyk zeznał, iż to nie on podpisał postanowienie o wszczęciu śledztwa w sprawie Barbary Blidy. Jako pierwszy badał on powiązania posłanki SLD z Barbarą Kmiecik, szarą eminencją branży węglowej. Nie znalazł jednak żadnych dowodów na korupcję. I dlatego w lutym 2006 r. oskarżył Kmiecik o wyłudzenie rządowych dotacji, Blida została jedynie świadkiem.
Burza wśród posłów
Po tym, jak do władzy doszedł PiS, prokuratura rejonowa na polecenie prokuratury okręgowej z wyłączonych przez Krawczyka materiałów wszczęła śledztwo w sprawie korumpowania polityków SLD. Po trzech tygodniach przejęła je okręgówka, która w kwietniu 2007 r. wydała nakaz zatrzymania byłej posłanki SLD. Blida popełnia samobójstwo podczas akcji.
Kiedy więc Krawczyk zeznał, że postanowienie ws. posłanki SLD zostało sfałszowane, wśród posłów z komisji śledczej zawrzało. Politycy PO i SLD mówili o politycznych działaniach ws. Blidy, PiS – "o brudnym graniu" sprawą przeciwko ich ugrupowaniu.
Szef komisji Ryszard Kalisz z SLD zapowiedział, że sejmowi śledczy zwrócą się o badania grafologiczne postanowienia.
Prokurator nie pamięta
Tymczasem okazało się, że nie będzie to już potrzebne. Do podpisania dokumentu przyznał się bowiem prokurator Jarosław Wilczyński, były kolega Krawczyka z prokuratury rejonowej.
- Stosowne oświadczenie przekazałem przełożonym i na razie nic więcej nie mam do powiedzenia – powiedział "GW" prokurator Wilczyński. Kilka dni temu dostała je warszawska prokuratura, która bada, kto był rzeczywistym autorem postanowienia ws. Blidy.
Wilczyński nie pamięta jednak okoliczności powstania dokumentu. Twierdzi, że w nawale pracy wiele razy z Krawczykiem podpisywali się "w zastępstwie" na różnych pismach.
"Nie ma mowy o fałszerstwie"
- To dopuszczalna przepisami i często stosowana praktyka w prokuraturze – wyjaśniła Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Zdaniem prof. Jerzego Stępnia, byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego, kluczowe jest teraz ustalenie, dlaczego na postanowieniu jest maszynowo wpisane nazwisko Krawczyka (który śledztwem ws. Blidy się nie zajmował), a nie Wilczyńskiego. A także to, kto kazał Wilczyńskiemu sporządzić taki dokument.
Źródło: Gazeta Wyborcza, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24