Przypadki brania pieniędzy przez polityków od zagranicznych przedsiębiorców - w trakcie sprawowania urzędów i po ustąpieniu z nich - to stosunkowo powszechna praktyka w krajach Trzeciego Świata - tak nasze doniesienia o kontrowersyjnym sponsorze byłego prezydenta komentuje "Rzeczpospolita". Wiadomość ujawniona przez tvn24.pl wywołała lawinę komentarzy i nie przeszła bez echa w żadnym z polskich dzienników.
O sprawie piszą m.in. "Rzeczpospolita", "Dziennik", "Gazeta Wyborcza", "Fakt", "Życie Warszawy". Umknęła ona "Trybunie", która nie zamieściła nawet krótkiej notatki na ten temat.
"Rzeczpospolita" nawiązując do afery wokół sponsorowania fundacji Kwaśniewskiego przypomniała głośną sprawę jaką wywołał skandal z udziałem byłego już kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera. Chodzi o przyjęcie przez Schroedera po ustąpieniu ze stanowiska kanclerza posady w kierownictwie należącego w większości do rosyjskiego Gazpromu konsorcjum budującego gazociąg północny. Pojawiły się zarzuty, że decyzja o podpisaniu kontraktu z Rosją na budowę gazociągu w czasie, gdy Schröder był kanclerzem, mogła być w rzeczywistości spowodowana interesem osobistym, a nie interesem Niemiec.
"Przypadki brania pieniędzy przez polityków od zagranicznych przedsiębiorców - w trakcie sprawowania urzędów i po ustąpieniu z nich - to stosunkowo powszechna praktyka w krajach Trzeciego Świata. Ale też w krajach Zachodu - trzeba przyznać - zdarzają się tego typu przypadki. Pierwszy Świat od Trzeciego różni się jednak właśnie sposobem reakcji opinii publicznej - a czasami także organów państwa - na takie sytuacje. W Trzecim Świecie dominuje przyzwolenie dla takich zachowań, w Pierwszym Świecie takiego przyzwolenia nie ma. Właśnie dlatego reakcja klasy politycznej i opinii publicznej na przypadek wzięcia przez fundację Kwaśniewskiego pieniędzy od Pinczuka jest niczym papierek lakmusowy - jasno pokaże, jak daleko nam z Trzeciego Świata do Pierwszego" - pisze szef działu krajowego gazety Piotr Gabryel.
Gazeta cytuje ukraińskich ekspertów, których zdaniem Kwaśniewski nie powinien przyjmować pieniędzy od Pinczuka. - Ma on opinię oligarchy, który pomnożył swój majątek dzięki teściowi. A Kuczma jest uosobieniem procesów korupcyjnych - komentuje Antin Borkowski, który zajmuje się tematyka polską.
Poza tym "Dziennik" donosi, że Pinczuk był podejrzewany o udział w fałszowaniu wyborów prezydenckich na Ukrainie. Amerykański Departament Stanu umieścił go na tzw. czarnej liście, by utrudnić mu wjazd do USA. Po wygranej pomarańczowej rewolucji władze zaczęły przyglądać się majątkowi Pinczuka. Największym ciosem była dla niego strata udziałów w koncernie produkującym 20 proc. ukraińskiej stali - Kryworiżstal. Okazało się, że Pinczuk i jego partnerzy kupili zakład za 800 mln dol. W 2005 roku Kryworiżstal odebrała Pinczukowi Julia Tymoszenko i sprzedała hinduskiemu koncernowi Mittal Steel za blisko 5 mld dol.
O kulisach sprzedaży Krywożstali krążyły anegdoty, które przytacza "Dziennik". "Leonid Kuczma dzwoni do swojej córki. Odbiera Pinczuk: - Cześć tato! Kuczma: - Cześć Witia. Słyszę, że ktoś tam u was płacze. Pinczuk: - To Katieńka, twoja wnuczka. Kuczma: Katieńka płacze? A czegóż ona chce? Pinczuk: No ja czego, Kryworiżstali!"
Gazety piszą, że Pinczuk zawsze mógł liczyć na pomoc wpływowego teścia. Podczas wizyt w Moskwie zabiegał na przykład o zniesienie rosyjskich ograniczeń eksportowych na dostawy rur stalowych z Ukrainy. Potentatem w ich produkcji był jego zięć. Jego majątek plasuje go na drugim miejscu na liście najbogatszych Ukraińców. Fortunę Pinczuka szacuje się na 3,7 mld dol.
"Dziennik" ujawnia także, że 30 listopada zeszłego roku informacja o partnerskiej umowie z fundacją Wiktora Pinczuka pojawiła się na stronie Amicus Europea, jednak tylko w wersji angielskiej. Ponadto były prezydent jest członkiem zarządu innej fundacji zięcia Leonida Kuczmy. Obok m.in. Marka Siwca, europarlamentarzysty, i polityków europejskich zarządza Yalta European Strategy. To właśnie YES opłaciła Kwaśniewskiemu i Siwcowi przelot do Kijowa w kwietniu 2007 r. Były prezydent usiłował wtedy załagodzić ostry konflikt między zwolennikami Wiktora Juszczenki i Wiktora Janukowycza.
Źródło: "Dziennik", "Gazeta Wyborcza", "Rzeczpospolita"