- Kolejni biegli specjaliści - dwaj psychiatrzy i psycholog - mają wydać opinię na temat stanu zdrowia psychicznego Grzegorza W., podejrzanego o zabicie w październiku ubiegłego roku swojego ojca - byłego wiceministra transportu Eugeniusza Wróbla. Biegli, którzy wcześniej wypowiedzieli się na ten temat, uznali Grzegorza W. za całkowicie niepoczytalnego.
Decyzję o ponownym badaniu wydał gliwicki sąd podczas niejawnego posiedzenia. Wcześniej rybnicka prokuratura, opierając się na opinii biegłych, którzy jako pierwsi badali W,, skierowała do sądu wniosek o umorzenie sprawy i skierowanie Grzegorza W. na przymusowe leczenie.
Zgodnie z postanowieniem sądu, dwaj inni lekarze psychiatrzy i psycholog - prawdopodobnie z Wrocławia - mają przeprowadzić kolejne ambulatoryjne badania Grzegorza W. i wydać nową opinię. Nie wiadomo, jak długo mogą potrwać te badania.
Niewykluczone, że sąd na wniosek nowych biegłych wyśle W. na obserwację. W lokalnej prasie pojawiały się wątpliwości, czy bez niej można wydać decyzję o umorzeniu sprawy takiej zbrodni i w oparciu o opinię lekarzy z Rybnika, rodzinnego miasta podejrzanego i ofiary. Prokuratura odpowiadała, że na obserwację wysyła się osoby, w przypadku których są wątpliwości, a tutaj ich nie było - specjaliści uznali W. za całkowicie niepoczytalnego. Taka osoba nie podlega odpowiedzialności karnej.
Poćwiartowane zwłoki w workach
Eugeniusz Wróbel zaginął w 15 października ubiegłego roku. Następnego dnia informację o zniknięciu ojca przekazała dziennikarzom jego córka. Za pośrednictwem mediów apelowała o pomoc. Tego samego dnia wieczorem policja zatrzymała syna poszukiwanego. Zarzucono mu zabójstwo ojca.
Śledztwo rybnicka prokuratura zamknęła w marcu tego roku. Jak mówili prokuratorzy, sporządzona na jego potrzeby opinia biegłych ma istotne znaczenie dla zrozumienia sposobu działania Grzegorza W. Według ustaleń postępowania, do zbrodni doszło w domu Wróbla, potem zwłoki zostały poćwiartowane, zapakowane do worków, przewiezione nad Zalew Rybnicki i tam z łodzi wrzucone do wody. Badania potwierdziły, że ludzkie szczątki znalezione w zalewie to fragmenty ciała byłego wiceministra.
Narzędzia zbrodni wciąż nieodnalezione
Prokuratura ustaliła, że przyczyną śmierci Wróbla były rany szyi i klatki piersiowej, które spowodowały uszkodzenia głównych arterii oraz narządów. Zostały zadane prawdopodobnie nożem, o którym mówił sam podejrzany. Narzędzie zbrodni zostało wrzucone do Zalewu Rybnickiego; nie udało się go odnaleźć.
Po zabójstwie ciało zostało poćwiartowane prawdopodobnie piłą mechaniczną, opisywaną przez syna zamordowanego. Nie udało się jej dotąd odnaleźć. Sam podejrzany powiedział śledczym, że zostawił ją przy kontenerze na jednym z katowickich osiedli. Zabezpieczono tam ślady biologiczne Eugeniusza Wróbla.
Podczas przesłuchania w prokuraturze Grzegorz W. przyznał się do zbrodni. Później, na posiedzeniu sądu, który decydował o jego aresztowaniu, odwołał swoje wyjaśnienia.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24