Pytanie, gdzie dokładnie zapalił się i wybuchł metan, nadal pozostaje bez odpowiedzi, chociaż zakończyła się już wizja lokalna w kopalni "Wujek-Śląsk". Oględziny potwierdziły jednak, że były nieprawidłowości w organizacji pracy przy ścianie wydobywczej. Jednak żaden górnik, który miałby na ten temat wiedzę, nie zgłosił się do katowickiej prokuratury.
Przedstawiciele nadzoru górniczego oraz eksperci, wyjaśniający przyczyny katastrofy w kopalni "Wujek-Śląsk", zakończyli we wtorek zasadniczą część wizji lokalnej w rejonie, gdzie doszło do zapalenia i wybuchu metanu. Oględziny miejsca tragedii trwały od czwartkowego popołudnia.
- Na dole byli już wszyscy członkowie komisji i eksperci, których obserwacje i ustalenia mogą być pomocne w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy. Niewykluczone, że w miarę potrzeb nastąpią kolejne zjazdy ekspertów w ten rejon. Oceniamy jednak, że zasadnicza część wizji została dziś zakończona - powiedział rzecznik Wyższego Urzędu Górniczeo (WUG) w Katowicach, Krzysztof Król.
Po naszym ubiegłotygodniowym apelu nikt się do nas nie zgłosił, by z własnej inicjatywy przekazać informacje na temat możliwych nieprawidłowości w kopalni. Rzeczniczka prokuratury w Katowicach
We wtorek rejon 1050 metrów pod ziemią oglądały dwie grupy ekspertów i członków komisji. Te oględziny nie dały odpowiedzi na pytanie, gdzie dokładnie nastąpiły zapalenie i wybuch metanu oraz co zainicjowało zapłon. Do badań laboratoryjnych już wcześniej pobrano próbki, badany jest także używany pod ziemią sprzęt.
Górnicy nie chcą mówić o nieprawidłowościach
Oględziny wstępnie potwierdziły nieprawidłowości w organizacji pracy przy ścianie wydobywczej, eksperci nie przesądzają jednak, czy miały one wpływ na to, że doszło do katastrofy. Chodzi o zbyt długie, niezgodne z projektem technicznym chodniki przyścianowe oraz dużą ilość ludzi pracujących w wyrobiskach.
Żaden z ewentualnych świadków dotychczas nie zgodził się opowiedzieć o nieprawidłowościach prokuraturze, mimo że śledczy gwarantowali im anonimowość. - Po naszym ubiegłotygodniowym apelu nikt się do nas nie zgłosił, by z własnej inicjatywy przekazać informacje na temat możliwych nieprawidłowości w kopalni - powiedziała rzeczniczka prokuratury Marta Zawada-Dybek. Jak dodała, prokuratura ustaliła tożsamość górnika, który wcześniej anonimowo mówił o nieprawidłowościach.
Rzeczniczka nie informuje ilu świadków zostało już przesłuchanych, ani kto konkretnie złożył już zeznania. Z ustalonej wcześniej listy wynikało, że w śledztwie musi zostać przesłuchanych co najmniej kilkaset osób. To m.in. pokrzywdzeni, osoby biorące udział w akcji ratowniczej i pracownicy kopalni.
Dwa śledztwa
Równolegle z czynnościami w prokuraturze, świadków przesłuchuje też nadzór górniczy, który wyjaśnia przyczyny wypadku w ramach swych kompetencji. Niezależnie od tego prezes Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) Piotr Litwa powołał specjalną komisję ekspertów, którzy również wyjaśniają przyczyny katastrofy.
Kolejne posiedzenie komisji, zamykające trwający od ubiegłego tygodnia cykl oględzin miejsca katastrofy, zaplanowano na przyszły tydzień. Być może komisja zbierze się we wtorek.
28 górników wciąż w szpitalach
W szpitalach przebywa nadal 28 górników poszkodowanych w katastrofie, z czego 24 w siemianowickim Centrum Leczenia Oparzeń. Ich stan jest stabilny i w ostatnim czasie znacząco się nie zmienił. W poniedziałek przedstawiciele CLO mówili o pewnej poprawie oraz nadziei dla najciężej poparzonych górników.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24