Platforma Obywatelska nie odwoła się do sądu od decyzji prokuratury, która odmówiła wszczęcia śledztwa ws. wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o śląskości jako "zakamuflowanej opcji niemieckiej" - wstępnie zdecydowali śląscy politycy tej partii. O tej decyzji poinformował w niedzielę dziennikarzy w Katowicach szef klubu parlamentarnego PO poseł Tomasz Tomczykiewicz.
Zastrzegł jednak, że formalnie autorzy wniosku do prokuratury jeszcze się w tej sprawie nie zebrali. Z ich nieformalnej dyskusji wynika jednak, że odwołania nie będzie. - Cel został osiągnięty, bo to po skierowaniu przez nas wniosku do prokuratury nastąpiła gwałtowna zmiana retoryki. Wtedy też wycofano się z tych słów w raporcie Jarosława Kaczyńskiego - tłumaczył Tomczykiewicz po niedzielnych obradach śląskiej Rady Regionalnej PO.
- Nie liczymy też za bardzo, żeby prokuratura z ochotą chciała taki wniosek rozpatrywać - i pewno nie będziemy się odwoływać - dodał poseł.
Odwołamy się
Platforma szybko zmienia zdanie. Trzy dni temu Tomczykiewicz przekonywał w TVN24, że jego partia odwoła się od decyzji umorzenia przez prokuraturę śledztwa ws. wypowiedzi Kaczyńskiego. - Z pewnością się odwołamy. Naszym zdaniem prawo zostało naruszone, zresztą nie tylko naszym zdaniem, bo w ślad za nami poszła również mniejszość niemiecka, która jest na terenie Polski, Śląska czy Opola - przekonywał.
Brak dyskryminacji
10 maja Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota, po postępowaniu sprawdzającym, odmówiła wszczęcia śledztwa z doniesienia grupy śląskich polityków PO oraz Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce. Odmowę uzasadniała tym, że sformułowania PiS i jego prezesa o narodowości śląskiej jako "zakamuflowanej opcji niemieckiej" nie były przejawem dyskryminacji ani publicznym znieważeniem grupy etnicznej lub narodowościowej. Pokrzywdzonym przysługiwało odwołanie od decyzji prokuratury. Jeżeli - co zadeklarowali w niedzielę - nie skorzystają z tego prawa, postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa uprawomocni się.
Doniesienie pełnomocnika grupy śląskich polityków PO trafiło do prokuratury w kwietniu i dotyczyło sformułowania, utożsamiającego śląskość z "zakamuflowaną opcją niemiecką". Zawiadomienie powoływało się na art. 257 Kodeksu karnego, który przewiduje karę do trzech lat więzienia dla tego, kto "publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej".
Zawiadomienie, pierwotnie złożone do prokuratury w Katowicach, odesłano Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Ta przekazała sprawę prokuraturze na Ochocie, bo na jej obszarze mieści się siedziba PiS. Także Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce złożył w prokuraturze w Opolu zawiadomienie o przestępstwie. Również to doniesienie trafiło do Warszawy.
Raport o stanie RP
W całej sprawie chodzi o fragment przygotowanego przez PiS "Raportu o stanie Rzeczypospolitej": "Niedawno umieszczono, wbrew wyrokowi Sądu Najwyższego z 2007 r., narodowość śląską w spisie powszechnym. Sąd Najwyższy słusznie bowiem wywiódł, że historycznie rzecz biorąc, niczego takiego jak naród śląski nie ma. Można dodać, że śląskość jest po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przyjęciem po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej".
Potem PiS wprowadziło poprawkę do tego fragmentu. Zmienione zdanie brzmiało: "Można dodać, że śląskość, która odrzuca polską przynależność narodową jest po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przyjęciem po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej".
Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że w raporcie partia nie wypowiadała się przeciwko śląskości lub kaszubskości. - Twierdzenie, że istnieje naród śląski my rzeczywiście traktujemy za zakamuflowaną opcję niemiecką - mówił Kaczyński. Zastrzegł, że PiS całkowicie "akceptuje i ceni" śląskość i kaszubskość.
Źródło: PAP, tvn24.pl