"Fakty" pokazały nowe zdjęcia z wydarzeń sprzed Pałacu Prezydenckiego z 10 kwietnia. Na filmie nakręconym zza barierek widać zachowanie polityków Prawa i Sprawiedliwości, policji i Biura Ochrony Rządu. Także kulminacyjny moment przepychanki.
Delegacja z prezesem PiS wchodziła na odgrodzony teren przed Pałacem Prezydenckim o 8.48. Wtedy było jeszcze spokojnie.
Według kancelarii prezydenta była to jedyna delegacja zapowiedziana, zgłoszona i zaakceptowana. - Na teren kancelarii miała wejść 10-osobowa grupa. Weszło kilkanaście osób z Jarosławem Kaczyńskim na czele - informuje Joanna Trzaska-Wieczorek z biura prasowego Kancelarii Prezydenta. Jarosław Zieliński z PiS ripostuje: - Żadnych ustaleń, co do 10-ciu osób nie było.
Coraz ostrzej
Kilka minut później, już o 8.53, atmosfera zrobiła się zdecydowanie bardziej gorąca. Zareagowała policja.
Posłowie PiS zaczęli przechodzić przez barierki - wśród nich Adam Rogacki. To on w czwartek w Sejmie najostrzej atakował policję i BOR. - Nie wiem dlaczego dzisiaj osoby, które chcą uczcić pamięć, traktuje się gorzej niż stadionowych kiboli - mówił.
Na filmie widać dokładnie, że jeden z posłów choć pokazuje legitymację, nie zostaje przepuszczony. Widać jednak też, że część posłów legitymacji nie wyjmuje - np. Zbigniew Girzyński, albo inny - jak twierdzi BOR - parlamentarzysta, który próbował dostać się pod Pałac z chłopcem.
Czy i kogo przepuszczali funkcjonariusze?
Momentami można było mówić - co najmniej - o przepychankach z policją, momentami nawet o naruszeniu nietykalności.
- Licytowali się, żeby te legitymacje pokazywać. Niektórzy urządzili sobie skok przez płotki. Żenujące - tak zachowania posłów PiS podsumowuje Paweł Olszewski z Platformy Obywatelskiej.
W sprawie wydarzeń sprzed Pałacu postępowanie prowadzi policja. Badane jest m.in. kogo funkcjonariusze przepuszczali. Z nagrania wynika bowiem, że od pewnego momentu - ok. godz. 9. - wszyscy posłowie i senatorowie z legitymacjami byli przepuszczani. 15 minut później wpuszczano już nie tylko parlamentarzystów - m.in. szefową dyplomacji Annę Fotygę, która posłanką nie jest.
Wydarzenia bada też MSWiA
Dzisiaj Adam Rapacki, wiceminister Spraw Wewnętrznych i Administracji z sejmowej mównicy mówił: - Jeżeli ktoś uważa, że doszło do złamania prawa, niech zgłosi się do prokuratury.
W MSWiA, które również bada sprawę, wyjaśnienia składać będą także obserwatorzy z biura Rzecznika Praw Obywatelskich, którzy byli w tłumie.
Możliwe, że będą one dotyczyły również zdarzenia, które w czwartek w piśmie do marszałka Sejmu opisał komendant Straży Miejskiej. Zarzucił posłowi PiS Joachimowi Brudzińskiemu, że odniósł się do jednego ze strażników w sposób znieważający. - Spier... stąd - miał powiedzieć polityk.
Poseł zarzuty odpiera. - Jeżeli ktokolwiek mówiłby, że ja tego dnia użyłem wobec niego słów obraźliwych, to by po prostu kłamał - stwierdził.
BOR pozwu składać nie będzie
W niedzielę przed Pałacem miał miejsce jeszcze kolejny incydent. - Generał Janicki, to właśnie on, ten kryminalista, ten bandyta - krzyczał jeden z uczestników.
W tej sprawie pozwu jednak nie będzie. - Nie chcę się zniżać do tego poziomu - tłumaczy gen. Marian Janicki, szef Biura Ochrony Rządu.
Ws. wydarzeń z dnia pierwszej rocznicy złożenie wniosku do prokuratury zapowiedział poseł PiS Antoni Macierewicz, który był w przepuszczonej delegacji.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24