Około dwa miliony złotych straciło warszawskie lotnisko im. Chopina zamknięte przez ponad dobę po awaryjnym lądowaniu Boeinga 767. - Podczas samego lądowania samolotu nawierzchnia pasa nie została praktycznie uszkodzona - poinformował jednak dyrektor lotniska Michał Marzec.
Marzec na konferencji prasowej podsumowującej awaryjne lądowanie samolotu podkreślał, że tego typu doświadczenia są dla lotniska czymś bardzo ważnym i trudnym, zaznaczając jednocześnie, że pracownicy lotniska kilka razy w roku ćwiczą takie procedury. - W tym przypadku można powiedzieć, iż te procedury zadziałały skutecznie. Udało nam się umożliwić bezpieczne lądowanie tego samolotu. Udało nam się bezpiecznie zająć pasażerami, a potem bezpiecznie ich usunąć z dróg startowych - powiedział Marzec.
Nocne zdjęcia Boeniga
Na konferencji zaprezentowano też film zarejestrowany przez służby lotniska, na którym widać awaryjnie lądowanie samolotu LOT-u Boeing 767, jakie miało miejsce we wtorek o godz. 14.45 na warszawskim lotnisku. Maszyna nie mogła wysunąć podwozia i lądowała "na brzuchu". Nikomu nic się jednak nie stało.
- Samolot zatrzymał się na drodze startowej nr 3, kilkadziesiąt metrów od skrzyżowania dróg startowych. Wtedy została podjęta akcja ratunkowa - powiedział Marzec.
Pokazano też nocne zdjęcia samolotu, na których widać, jak strażacy przygotowują się do podłożenia pod maszynę poduszek pneumatycznych, a także jak służby przygotowują skrzydła samolotu, do tego by zaczepić dźwig, który uniesie maszynę. - Należało zdjąć część silnika i zdemontować część urządzeń wewnątrz skrzydła - wyjaśnili przedstawiciele lotniska. - Jak widać, podwozia nie ma, nie zostało wysunięte - komentowali, pokazując kolejne zdjęcia maszyny.
Widać na nich moment podnoszenia samolotu przez dźwig, która trwała 1,5 godziny. Podwozie - jak tłumaczono na konferencji - wysunęli pracownicy Boeinga, którzy przylecieli do Warszawy.
Nawierzchnia bez zniszczeń
Jak powiedział Marzec, koszty akcji ratowniczej po awaryjnym lądowaniu samolotu są obecnie szacowane i mają być znane w ciągu tygodnia.
Marzec przekazał już jednak, że uszkodzonych zostało ok. 10 lamp na pasie startowym, lecz w samej nawierzchni "nie ma prawie żadnych zniszczeń". - Uważamy, że dobra jakość nawierzchni spowodowała, że przy mistrzowskim lądowaniu tym samolotem utrzymał się on praktycznie w osi do końca swego poruszania po osi startowej – powiedział.
Dyrektor lotniska zaznaczył również, że w wyniku zamknięcia portu stracił on ok. dwa miliony złotych. - Każdy dzień pracy lotniska to strata ok. 1,5 miliona złotych, te dwa dni to trochę więcej niż doba - powiedział. Marzec pytany, kto poniesie koszta związane ze stratami zaznaczył, że "lotnisko jest ubezpieczone od takich sytuacji"
Podczas konferencji poinformowano również, że według przedstawicieli Boeinga samolot będzie mógł znów latać nawet w ciągu miesiąca.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24