- To ja pomagałem opozycjonistom, to ja mówiłem prawdę wtedy, kiedy stwierdzałem do mediów, że nie oskarżałem przed sądem pana Antoniego Pikula - mówił w poniedziałek poseł PiS Stanisław Piotrowicz na konferencji prasowej.
Na potwierdzenie przyniósł dokumenty.
Krok po kroku obecny poseł PiS, a były prokurator, przedstawiał swoją wersję wydarzeń. Między innymi protokół z przesłuchania Antoniego Pikula, który jak mówił, skonstruował tak, żeby pomóc aresztowanemu działaczowi podziemia - by akt oskarżenia został podważony przez sąd.
Dalej poseł Piotrowicz przedstawił także dowód na to, że w sądzie to nie on oskarżał Pikula, ale prokurator wojskowy.
Jest podpis Piotrowicza
Pierwszy raz za to przyznał się do tego, że podpisał się pod aktem oskarżenia w sprawie Pikula. - Rzeczywiście ten akt oskarżenia parafowałem - powiedział.
Przeczy to temu, co mówił wcześniej w jednym z wywiadów. - Nie ma mojego podpisu na akcie oskarżenia, jest jedynie przepisane przez maszynistkę moje nazwisko. Na tym dokumencie nie ma żadnej mojej parafki - powiedział w rozmowie z portalem niezależna.pl w 2013 roku.
Wtedy jednak mógł nie wiedzieć, że w IPN zachował się oryginalny akt oskarżenia Antoniego Pikula, który podpisał. Dokument ten pokazali w reportażu dziennikarze magazynu "Czarno na Białym" w TVN24.
ZOBACZ MATERIAŁ "CZARNO NA BIAŁYM" O STANISŁAWIE PIOTROWICZU (6.12.2016)
Człowiek partii
W poniedziałek Piotrowicz mówił na konferencji prasowej, że oczywistym jest, iż pewnych rzeczy się nie pamięta. Jednak tydzień temu zapewniał, że pod aktem oskarżenia się nie podpisał.
- Ależ oczywiście nie - odpowiedział zapytany, czy jego podpis widnieje na dokumentach.
Tydzień wcześniej, gdy posłowie opozycji pokazywali Piotrowiczowi akt oskarżenia Pikula, poseł PiS z mównicy sejmowej zapewniał, że dokumenty te są nieprawdziwe. - Pan bazuje na nieprawdziwych dokumentach - mówił do Krzysztofa Brejzy (PO).
W poniedziałek już nie podważał wiarygodności dokumentów, które podpisał. Twierdził natomiast, że parafował je, ponieważ wiedział, że Antoni Pikul nie trafi do więzienia.
Piotrowicza po konferencji prasowej krytykowali posłowie opozycji.
- Budował z tego jakąś pozytywną narrację dla swoich nieustannych krętactw - mówił Rafał Grupiński (PO).
- PiS, proszę państwa, jest dziś w dużych tarapatach - ocenił Grzegorz Furgo (Nowoczesna).
Brązowy Krzyż Zasługi
Reporter "Faktów" TVN sprawdzał w sanockim archiwum akta z tamtejszej prokuratury. Wiele jest zniszczonych, jednak pewne rzeczy udało się odczytać w dokumentach.
Wynika z nich, że Piotrowicz był członkiem partyjnej egzekutywy, że w 1984 roku to członkowie PZPR nalegali na nadanie mu orderu państwowego, a dwa lata później znalazł się w gronie osób, które wytypowano do przyspieszonego awansu.
W państwowym archiwum w Sanoku znajduje się raport opisujący postawę tamtejszych prokuratorów miesiąc po wprowadzeniu stanu wojennego. Ich rola była wówczas nieoceniona. Razem z oficerami wojska prowadzili rozmowy ostrzegawcze i wyjaśniające w kilku lokalnych zakładach pracy. Spośród 44 śledczych pracujących tam wtedy, postawę 41 w obliczu stanu wojennego kontrola oceniła bardzo pozytywnie.
Tylko dwaj prokuratorzy zbuntowali się i ponieśli konsekwencje - jeden został dyscyplinarnie zwolniony, drugi odszedł. Żaden z nich nie nazywał się Stanisław Piotrowicz.
Gdyby wtedy odmówił podpisania aktu oskarżenia Antoniego Pikula pewnie też poniósłby konsekwencje - zawodowo być może najsurowsze. W okresie PRL takie przypadki się zdarzały.
- Gdyby sprzeciwił się, to naraziłby się na postępowanie dyscyplinarne. Zwolnienie z pracy nawet - mówi prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
W tym samym archiwum znajduje się dokument z posiedzenia lokalnego aktywu partyjnego, który wnioskował do Rady Państwa o przyznanie Piotrowiczowi Brązowego Krzyża Zasługi. Otrzymał go w 1984 roku jako "pracownik pilny, zdyscyplinowany, ambitny i wydajny".
Spór o Stanisława Piotrowicza
Spór o Stanisława Piotrowicza
Autor: mw//plw / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN