To były naprawdę "ciepłe" posady. Kraśnickie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej zatrudniało dwóch piłkarzy i dwóch trenerów trzecioligowej Stali Kraśnik, której prezesem jest poseł PO. Piłkarze "pracowali" na boisku, a państwowa spółka przynosiła straty.
W czerwcu KPEC zmieniło właściciela - wcześniej należało do miasta, teraz jest prywatną własnością. Po zbadaniu działalności przedsiębiorstwa przez Najwyższą Izbę Kontroli okazało się, że straty jakie przynosiło spowodowane były zwiększeniem zatrudnienia od 2005 r. Wcześniej ze względu na złą sytuację finansową spółki redukowano etaty.
Jak pokazały wyniki kontroli NIK, w latach 2005-2006 w KPEC zatrudniono dwóch piłkarzy i dwóch trenerów Stali Kraśnik. Ile zarabiali? Ich kontrakty objęte są tajemnicą, ale jak ustaliła "Rzeczpospolita", każdy z nich musiał dostawać przynajmniej 1 tys. zł miesięcznie (bez premii).
Praca, ale tylko na papierze
Pracownicy kraśnickiej spółki ciepłowniczej przyznają, że sportowcy nie przychodzili do pracy. Pojawiali się tylko od czasu do czasu, by podpisać listę obecności. KPEC prowadziło fikcyjną dokumentację w tej sprawie.
"Praca" sportowców kosztowała miejską kasę spółki ponad 63 tys zł - ustaliła NIK. Sprawę przekazano prokuraturze.
Obecny dyrektor KPEC Grzegorz Krzych nie zaprzecza, że fikcyjnie zatrudniano piłkarzy. Zatrudniał ich ówczesny dyrektor spółki i skarbnik Stali Kraśnik, Piotr Leziak. Jak tłumaczy, piłkarze byli "oddelegowani do innych zadań niż praca w zakładzie". Prezes Stali, Wojciech Wilk (PO) jest na urlopie i nie odbiera telefonów.
Co na to Pitera?
Pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją Julia Pitera nie jest zaskoczona tą sprawą. - Lipne zatrudnienia sportowców w komunalnych lub państwowych filmach to praktyka przeniesiona z PRL - komentuje minister. Jak dodaje, od dawna już monitoruje działalność burmistrza Kraśnika, wiceprzewodniczącego regionu lubelskiej PO, Piotra Czubińskiego. To właśnie do niego związkowcy ze KPEC zwrócili się w sprawie fikcyjnych zatrudnień piłkarzy. Nie wiadomo jednak czy reagował w tej sprawie, bo z powodu urlopów pracowników urząd nie jest w stanie tego obecnie ustalić.
Wiadomo natomiast, że nazwisko burmistrza Kraśnika pojawia się w kilku innych postępowaniach prokuratorskich. - Wszystkie sprawy zostaną do końca wyjaśnione - obiecuje Julia Pitera.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu