- Każdy, kto nie potwierdzi w wyborach europejskich i samorządowych potencjału politycznego, którym dysponuje, musi się liczyć z tym, że powinien położyć nie tylko swoją dymisję, ale zmienić zawód - stwierdził w "Faktach po Faktach" w TVN24 Janusz Piechociński. Dodał, że PSL traktuje wybory do Parlamentu Europejskiego "bardzo poważnie". - Nie tylko w kategoriach osiągnięcia lepszego niż do tej pory wyniku - wyjaśnił.
Władysław Kosiniak-Kamysz, Stanisław Kalemba, były szef partii Waldemar Pawlak oraz obecny Janusz Piechociński - to tylko niektóre z nazwisk, jakie znalazły się na wstępnych listach kandydatów PSL do europarlamentu, do których dotarła PAP. Wojewódzkie władze Stronnictwa, tworząc listy, nie pytały o chęć kandydowania samych zainteresowanych.
Janusz Piechociński w "Faktach po Faktach" potwierdził, że nie zamierza kandydować w wyborach do PE. Stwierdził jednocześnie, że w tej chwili partia dokonuje "swoistego audytu potencjału PSL".
- Traktujemy te wybory europejskie wyjątkowo poważnie. Nie tylko w kategoriach osiągnięcia lepszego niż do tej pory wyniku. Mamy czterech świetnych europosłów (Jarosław Kalinowski, Czesław Siekierski, Arkadiusz Bratkowski i Andrzej Grzyb). To jest naprawdę czołówka w europejskiej frakcji chrześcijańsko-ludowej - mówił Piechociński w "Faktach po Faktach".
Będzie apel do parlamentarzystów
- Namawia pan do startu w wyborach Waldemara Pawlaka? - dopytywał Janusza Piechocińskiego prowadzący program Grzegorz Kajdanowicz. - Mamy we wtorek klub. Będę apelował do wszystkich parlamentarzystów (..) żeby podpisali deklarację, że są do dyspozycji, jeśli uznamy z różnych względów, że powinni w tych wyborach kandydować - powiedział Piechociński, Stwierdził jednocześnie, że PSL nie ma problemów, jeśli chodzi o kandydatów do PE. - Jest ta ekstraliga, która potwierdziła to dobrym funkcjonowaniem w PE. Ale okręgów mamy 13 - mówił Piechociński.
Dodał, że PSL ma blisko stu radnych sejmików wojewódzkich, a "co trzeci starosta w Polsce jest członkiem PSL". - Stronnictwo ma ponad 140 tysięcy członków - tłumaczył Piechociński.
Konsekwencje w przypadku porażki
- Każdy, kto nie potwierdzi w wyborach europejskich i samorządowych potencjału politycznego którym dysponuje, musi się liczyć z tym, że powinien położyć nie tylko swoją dymisję, ale zmienić zawód - stwierdził na antenie TVN24 Piechociński. - Ten dylemat stanie i przed Leszkiem Millerem i Jarosławem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem i każdym z tych, który ma aspiracje i kieruje dużymi formacjami - dodał.
Autor: kde//gak / Źródło: tvn24