- Jeżeli zmiany próbuje się opierać wyłącznie na zmianach kadrowych, to takie potem perypetie mogą się zdarzać - mówił były premier Waldemar Pawlak w "Faktach po Faktach". Komentował kłopoty personalne w obozie władzy, między innymi dymisje Bartłomieja Misiewicza i Wacława Berczyńskiego.
- Mówiąc o zarządzaniu państwem, trzeba rozumieć też znaczenie instytucji, dobre zorganizowanie. I wtedy te problemy, czy niedoskonałości ludzi nie są tak dokuczliwe - mówił Waldemar Pawlak, komentując kadrowe zawirowania wewnątrz obozu rządzącego. Przestrzegał jednocześnie przed "opieraniem zmian wyłącznie na zmianach kadrowych", co może - w jego ocenie - prowadzić do "perypetii".
Mówiąc o byłym rzeczniku MON Bartłomieju Misiewiczu i byłym szefie podkomisji smoleńskiej dr. Wacławie Berczyńskim, Pawlak uznał, że "to są chyba przypadki, gdzie na własne życzenie wystrzelili się w kosmos". - Bo tak to wyglądało i w jednym, i w drugim przypadku - stwierdził.
- Mamy takie przypadki, gdzie to powiedzenie, że "pycha kroczy przed upadkiem" materializuje się bardzo wyraziście - dodał.
Status Macierewicza
Pytany, czy jego zdaniem szef MON "zasłużył na dymisję", były premier odpowiedział: - Myślę, że Antoni Macierewicz ma trochę inny status w całej drużynie. I tutaj on będzie jednym z ostatnich, którzy będą schodzili z pokładu. Nie sądzę, żeby w tym zakresie jakieś "zasługi" przeważyły o decyzji pana prezesa (PiS Jarosława) Kaczyńskiego.
- To wynika pewnie z takiego prowadzenia PiS-u, że założenie jest, aby na prawo od PiS-u już nie mogło się żadne ugrupowanie uchować. I niewątpliwie Antoni Macierewicz na tym skrzydle ma duże osiągnięcia, bo nie sposób sobie wyobrazić ani ugrupowania, ani osoby, która byłaby w stanie go przelicytować - tłumaczył Pawlak.
"Próba połączenia ognia z wodą"
Były premier komentował również działania innych ministrów w rządzie Beaty Szydło.
- Nie mnie to sądzić - tak zareagował na pytanie, czy zdymisjonowany powinien zostać minister środowiska Jan Szyszko. Przyznał jednak, że wokół ustawy dotyczącej wycinki drzew, której tak żarliwym orędownikiem był szef resortu, narosło wiele wątpliwości.
- Wokół tego będzie jeszcze spory skandal, bo są różne dyskusje, czy cała ustawa nie była ustawiona - stwierdził Pawlak. - To nawet pan premier Kaczyński miał podejrzenia. Na razie jeszcze nie zostały zweryfikowane, ale uchwalanie tej ustawy w Sali Kolumnowej było co najmniej niedokładne i być może stąd się biorą te problemy z ustawą, że ona była pochopnie i bez należytej rozwagi uchwalona - dodał były premier.
Pawlak skomentował również podwójną funkcję, którą w rządzie PiS pełni wicepremier Mateusz Morawiecki.
- Patrzę z obawami na próbę połączenia ognia z wodą. Minister finansów i minister rozwoju to są dwa przeciwstawne zupełnie stanowiska i widzę, jak pan premier Morawiecki teraz próbuje szukać równowagi, ale chyba to nie jest możliwe - powiedział.
Dobre diagnozy, zabójcze leczenie
Waldemar Pawlak był również pytany o to, czy podobają mu się jakieś decyzje obecnego rządu.
- W niektórych sprawach można się zgodzić z diagnozą, bo na przykład, jeżeli mówimy o sądownictwie, to niewątpliwie wielu ludzi oczekuje szybszego rozpatrywania spraw w sądach - stwierdził były minister gospodarki.
Jednak jego zdaniem, rząd gorzej radzi sobie z naprawą tego, co szwankuje.
- Próba zaradzenia temu, czy leczenia, bywa w przypadku PiS zabójcza - skwitował.
Tusk bez głosu Pawlaka
"Ja bym postawił na kogoś trzeciego, kto by zaoferował złoty środek, który by nas wyzwolił z tego zacietrzewienia, tej wojny polsko-polskiej". W ten sposób Pawlak odpowiedział na pytanie, czy w przypadku hipotetycznej rywalizacji Andrzeja Dudy i Donalda Tuska o fotel prezydencki, zagłosowałby na byłego premiera.
- Może się taki znajdzie. Ktoś, kto będzie miał większy luz i takie naprawdę serdeczne spojrzenie na naturę ludzką, nie będzie tak zacietrzewiony i zawzięty w tych sporach - dodał.
Autor: azb//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24