Centralne Biuro Antykorupcyjne sprawdza, czy producenci papryki, którym nawałnica zniszczyła w lipcu uprawy, nie próbują wyłudzić odszkodowań. Stanisław Kowalczyk, który zasłynął pytaniem do premiera: "Jak żyć", a później wystąpieniem na konwencji PiS, mówi: - To jest chyba takie "podziękowanie za paprykarza angażowanie się". Władzy się chyba to nie podoba - dodaje.
W lipcu wichura zniszczyła uprawy na terenach trzech mazowieckich powiatów: przysuskiego, białobrzeskiego i radomskiego. Kiedy zniszczone plantacje odwiedził kilka tygodni później Donald Tusk, Stanisław Kowalczyk pytał szefa rządu: Jak żyć?.
O sprawie rolników i Kowalczyka, ochrzczonego przez media "Paprykarzem" zrobiło się głośno w całym kraju. Mężczyzna wystąpił na jednej z wyborczych konwencji Prawa i Sprawiedliwości, a później przyjął prezesa Jarosława Kaczyńskiego na rodzinnym obiedzie.
"Niech sobie sprawdzają"
Teraz o "paprykarzach" znowu może być głośno. Centralne Biuro Antykorupcyjne bada wnioski o odszkodowania, których rolnicy złożyli w sumie 327 na łączną kwotę 24 milionów złotych. Informatorzy "Rzeczpospolitej" mówią, że niektórzy plantatorzy "nawet kilkunastokrotnie zawyżali ilość zniszczonych tuneli papryki".
- Rolnicy, plantatorzy, producenci tej papryki nie powinni się obawiać - ci, co uczciwie podeszli do tematu, naprawdę mogą spać spokojnie. Będziemy na tym wstępnym etapie weryfikować informacje, które są informacjami dość publicznymi i będziemy sprawdzać czy wszystko w tym wypadku było zgodnie z prawem - tłumaczy rzecznik CBA Jacek Dobrzyński.
Stanisław Kowalczyk kontroli się nie obawia. - Niech sobie sprawdzają. Ja nie sądzę, że to będzie jakaś afera typu mostowa czy hazardowa, albo od budowy autostrad. Dziwię się trochę i samo mi się ciśnie na myśl, że po wyborach tydzień, dwa, kiedy jeszcze jest "ciepło", a tu kontrole. To jest chyba takie "podziękowanie za paprykarza angażowanie się". Władzy się chyba to nie podoba - mówi w rozmowie z TVN24.
Od czego jest CBA
Sprawę komentowali również politycy dwóch największych partii w Sejmie. - To mi przypomina trochę sytuację, jak Jarosław Kaczyński był w piekarni, a dzień później wkroczył tam sanepid. Teraz paprykarze popierali Prawo i Sprawiedliwość i mamy działania CBA. Myślę, że jest to służba powołana do walki z korupcją, a nie sprawdzania ludzi, których dotknęło wielkie nieszczęście – uważa Mariusz Kamiński z PiS. - PiS próbuje mierzyć nas własną miarą. Tego typu sformułowania są całkowicie bezpodstawne. CBA pod kierownictwem pana Wojtunika jest służbą niezwykle profesjonalną i co do bezstronności jej szefa nie mam najmniejszych wątpliwości – odpowiada mu Paweł Olszewski z PO.
"Może do wiosny będzie"
Kowalczyk zapewnia, że sam nie ma nic do ukrycia, ale za innych odpowiadać nie może. - Zawsze mogą się znaleźć jakieś czarne owce, ale skala tych wykroczeń czy nadużyć, które mogły się tutaj zdarzyć w porównaniu do innych afer w Polsce, wydaje mi się żenująca - stwierdza.
Jak mówi, sprawą wniosku o odszkodowanie zajmuje się w jego rodzinie żona. Straty oszacowali na ok. 100 tys. zł. Podczas kilku wizyt w urzędzie gminy kobieta natykała się jednak głównie na ścianę biurokracji. - Nie dostałem żadnych pieniędzy. Kolega, do którego dzwoniłem, żeby zapytać, mówił, że też nie. Miało być po 2,5 tys. na każdą rodzinę, po tysiąc zł na dziecko, jakieś inne pieniądze, ale do tej pory ani złotówki nie dostaliśmy. Może do wiosny będzie - dodaje.
Źródło: tvn24