Minimalną pensją bogactwa się nie tworzy. Są regiony, gdzie część pracowników może dostać wypowiedzenia - mówił w "Faktach po Faktach" Ryszard Petru. Lider Nowoczesnej oceniał rządową decyzję o podniesieniu płacy minimalnej do 2 tys. złotych brutto.
Petru nie krył swojej krytyki dla najnowszego pomysłu premier Beaty Szydło.
- Pani premier chce być takim Mikołajem (...) Ale to nie pani premier będzie płaciła tę minimalną pensję, tylko przedsiębiorcy - mówił lider Nowoczesnej.
- Pytanie jest takie: dlaczego dwa (tysiące), a nie 2,5 tysiąca? - dodał, pytany o proponowaną wysokość płacy minimalnej. Jak argumentował, gdyby jej poziom rzeczywiście wpływał na bogactwo Polaków, to rząd powinien ją jeszcze bardziej podnieść.
- Minimalną pensją bogactwa się nie tworzy - tłumaczył Petru.
Podkreślił przy tym, że decyzja rządu obciąży nie budżet państwa, tylko przedsiębiorców, a ci - w zależności od swojej kondycji finansowej - w niektórych sytuacjach będą decydowali się na zwalnianie pracowników zamiast na podnoszenie im wynagrodzenia.
- Są regiony, gdzie część pracowników może dostać wypowiedzenia lub też ofertę: słuchaj, będą ci płacił gotówką "pod stołem", nie będziemy wtedy płacić wszystkich składek i podatków - przekonywał lider Nowoczesnej.
Jak mówił, nie obawia się, że po programach Rodzina 500 plus i Mieszkanie Plus, podniesienie płacy minimalnej jeszcze bardziej umocni PiS w sondażach. - Bronisław Komorowski też był niekwestionowanym liderem (przedwyborczych sondaży - red.) - przypomniał.
"Ilość konfliktów z UE jest przerażająca"
Petru był też pytany o jego niedawną wizytę w Brukseli, podczas której spotkał się z pierwszym wiceszefem Komisji Europejskiej Fransem Timmermansem. Tematem ich rozmowy była m.in. opinia KE dotycząca sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego w Polsce.
Jak relacjonował Petru, Timmermans był zaskoczony, że treść tej opinii nie jest jawna. - Powiedział, że nie prosił polskiego rządu o utajnienie tego dokumentu - mówił lider Nowoczesnej.
- Moim zdaniem polski rząd nie ma prawa utajniać przed Polakami czegoś, co Polaków dotyczy - dodał.
Podkreślił, że treść opinii powinna być znana także opozycji, zwłaszcza że parlament pracuje nad trzema projektami nowych ustaw dotyczących właśnie organizacji pracy TK.
Petru uważa też, że nierozwiązana kwestia Trybunału, jak również wszczęte przez KE postępowanie dotyczące wycinki w Puszczy Białowieskiej, tylko osłabiają możliwości negocjacyjne polskiego rządu. - Ilość tych konfliktów, które mamy z Komisją Europejską, jest przerażająca - ocenił.
"Zostaniemy sami z Węgrami"
Lider Nowoczesnej mówił też, że "nie boi się, ale obawia" Brexitu, czyli wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Referendum w tej sprawie odbędzie się na Wyspach 23 czerwca. Petru przewiduje, że jeśli Brytyjczycy zagłosują wówczas za wyjściem z UE, polska waluta może się znacznie osłabić.
- Złoty jest i tak osłabiony przez Jarosława Kaczyńskiego i wszyscy za to płacimy - przekonywał lider Nowoczesnej. - Po drugie, to oznacza olbrzymie zamieszanie gospodarcze, bo następuje wprowadzenie barier celnych. Pytanie co z Polakami, którzy mieszkają w Wielkiej Brytanii - wyliczał.
Dodał, że jeśli dojdzie do Brexitu, Unia skupi się przede wszystkim wokół państw zainteresowanych większą integracją, a pozostałe kraje - takie jak np. Polską - w rezultacie znajdą "na rubieżach Europy".
- Boję się, że zostaniemy z Węgrami w różnych, trudnych sprawach - zakończył Petru.
Autor: ts//plw / Źródło: tvn24