Jej pan po awanturze na pokładzie został przymusowo wysadzony na islandzkim lotnisku. Ona poleciała dalej i razem z setką pasażerów wylądowała na Okęciu. Mówią do niej Angel, ma 14 miesięcy, jest prześlicznym owczarkiem niemieckim i w psim hotelu w Warce nadal czeka na właściciela.
Historię krewkiego górala, który awanturował się w samolocie z Chicago do Warszawy i którego trzeba było wysadzić w islandzkim Keflaviiku, opisywaliśmy kilka tygodni temu. Teraz okazało się, że góral nie podróżował sam. W luku bagażowym leciał jego pies, a właściwie suczka.
Pana na Islandii z samolotu wyprowadziła policja, zwierzę poleciało dalej do Warszawy. - Ten pies został potraktowany jako bagaż, porzucony i myślę, że w historii lotnisk takiego przypadku nie było - przyznaje Jolanta Zaremba, lekarz weterynarii na warszawskim lotnisku.
Dalszą podróż Angel odbyła lądem. Trafiła do Warki niedaleko Warszawy, gdzie zamieszkała w psim hotelu. Co będzie z nią dalej? Nie wiadomo. - Na drodze prawnej trzeba wyjaśnić przyszłość tego psa, bo na razie LOT utrzymuje go w hotelu - przyznajeLeszek Chorzewski z LOT.
Pan unika LOT
Właściciel po psa się do tej pory nie zgłosił. - Myślę, że właściciel do tej chwili nie wie, gdzie przebywa jego pies - tłumaczy Artur Wojciechowski z hotelu "Jamor". Na szczęście Angel to prawdziwy anioł. - Nie boi się ludzi, lubi bawić się z człowiekiem, lubi bawić się w aportowanie. Bardzo lubi wycieczki dalsze i bliższe - zapewnia Wojciechowski.
Angel w hotelu w nieskończoność mieszkać jednak nie może. Musi odebrać ją pan. Problem w tym, że raczej się z tym nie śpieszy. - Mamy wrażenie, że ten pan nas unika. I wymiaru sprawiedliwości też - przyznaje Leszek Chorzewski.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN