Śląska policja zatrzymała internetowych oszustów, którzy za pomocą witryny japanfoto.pl wyłudzili od nabywców fikcyjnego sprzętu fotograficznego blisko 300 tys. zł. - Oszukanych zostało około 300 osób. Podejrzani jeszcze dziś usłyszą zarzuty - informuje w TVN24 zabrzańska policja. Właścicielowi firmy grozi do 8 lat więzienia.
- We wtorek nad ranem zatrzymaliśmy trzy osoby, właściciela firmy, 36-letniego mężczyznę i dwie pracowniczki - tłumaczył w rozmowie z TVN24 Marek Wypych z Komendy Miejskiej Policji w Zabrzu. - Zatrzymani jeszcze dziś usłyszą zarzuty - dodał Wypych.
- Trudno dziś mówić o tym, jakie są szanse na odzyskanie pieniędzy. Wiadomo, że oszukanych zostało około 300 osób. Na tę chwilę otrzymaliśmy jednak tylko około 100 zgłoszeń - tłumaczy Wypych.
Właścicielowi firmy grozi do 8 lat pozbawienia wolności.
- Jacek S. nie przestał przyjmować zamówień i wpłat za towar, nawet gdy wiedział, że nie zrealizuje transakcji. - tłumaczy Wypych. Właściciel firmy zaopatrywał się w towar w Niemczech. Ze względu na wzrastający kurs euro, koszt kupowanego przezeń sprzętu pod koniec ubiegłego roku zaczął przewyższać ceny przedstawiane za pośrednictwem strony internetowej. Mimo, że zdawał sobie sprawę z kłopotów, dalej przyjmował zamówienia, których nie realizował - dodał Wypych.
Budowali markę przez kilka miesięcy
Oszuści internetowi przez kilka miesięcy cierpliwie budowali markę i zyskiwali renomę wśród internetowych sklepów ze sprzętem fotograficznym. Przed świętami - kiedy zebrali najwięcej zamówień - zamknęli działalność i zniknęli z około 300 tys. złotych. Po pieniądzach i oszustach ślad zaginął.
Sklep internetowy Japan-Foto z Zabrza przez siedem miesięcy terminowo wywiązywał się z zawieranych transakcji. W razie opóźnień hojnie rekompensował swoim klientom ich zniecierpliwienie. W końcu grudnia firma zmieniła "strategię". Do 22 grudnia zbierała zamówienia, a po tym okresie oszuści zniknęli wraz z wpłaconymi na ich konto pieniędzmi oszukanych internautów. Aby zmylić czujność swych ofiar przez kilka dni odpisywali na e-maile z reklamacjami dotyczącymi nieotrzymanych przesyłki. Winę za spóźnioną dostawę zwalali na pocztę i firmy kurierskie.
Pierwszy taki "przekręt"
- Ci ludzie zdają sobie sprawę, że jeśli straty wyniosą np. milion złotych, to grozić im będzie nawet do 10 lat pozbawienia wolności - tłumaczył wcześniej karnista z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Piotr Kruszyński.
Skala "przekrętu" zabrzańskiej firmy zadziwia znawców przestępstw w cyberprzestrzeni. - Jestem pod wrażeniem planu i cierpliwości oszustów. Nie spotkaliśmy się jeszcze z czymś takim w Polsce - komentował wcześniej dla "Dziennika" Zbigniew Engiel z firmy Mediarecovery, która zajmuje się informatyką śledczą.
Źródło: TVN24, "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: policja Zabrze