To nie są zeznania świadka, który zeznaje na temat faktów pod odpowiedzialnością karną, tylko wyjaśnienia neonazisty, który został wygarnięty z domu przez ABW. (...) Osoba podejrzana może dowolnie formułować swoją linię obrony, może po prostu kłamać - mówił na antenie TVN24 dziennikarz Bertold Kittel, współautor reportażu "Polscy neonaziści". Odniósł się w ten sposób do informacji portalu wPolityce, który podał, że Mateusz S. ps. Sitas otrzymał pieniądze w zamian za organizację urodzin Adolfa Hitlera w lesie w okolicy Wodzisławia Śląskiego.
W czwartek portal internetowy wPolityce podał informację o "zeznaniach" Mateusza S., ps. Sitas, organizatora urodzin Adolfa Hitlera w lesie w okolicach Wodzisławia Śląskiego w 2017 roku. Miał on "zeznać", że w marcu 2017 roku w Katowicach od dwóch nieznanych mężczyzn otrzymał 20 tysięcy złotych w reklamówce. W zamian, jak twierdzi autor publikacji, mężczyźni domagali się, aby zorganizował urodziny Adolfa Hitlera i zaprosili na nie dziennikarkę TVN.
- Przyjmuję to jako kuriozalną, trochę dętą sprawę, to nie są żadne zeznania - mówił na antenie TVN24 o doniesieniach portalu współautor reportażu Bertold Kittel. - To nie są zeznania świadka, który zeznaje na temat faktów pod odpowiedzialnością karną, tylko wyjaśnienia neonazisty, który został wygarnięty z domu przez ABW, zaraz po tym materiale zostały mu postawione zarzuty - zaznaczył.
- Ma postawione zarzuty dosyć poważne i się broni. Wyjaśnienia polegają na tym, że osoba podejrzana może dowolnie formułować swoją linię obrony, może po prostu, mówiąc wprost, kłamać - dodał.
- Dziwię się, że oświadczenia tego neonazisty są kanwą jakichś akcji rządowych, że minister [Zbigniew - red.] Ziobro i pani rzecznik PiS-u [Beata Mazurek - red.] komentują w ogóle te wyjaśnienia - stwierdził.
"Tam dowody są tak silne, że jeden z uczestników przyznał się i poprosił o wyrok"
- Prokuratura, którą kieruje pan Ziobro, odrzucając w ogóle wątek maskarady, skierowała w jednym przypadku do sądu wniosek o ukaranie jednego z uczestników tej imprezy, który poddał się dobrowolnie karze. Tam dowody są tak silne, że jeden z uczestników po prostu przyznał się i poprosił o wyrok i jest już osobą skazaną, z tego co wiem. Sześć pozostałych osób ma akt oskarżenia - mówił.
Jak zaznaczył, "to też jest rozdźwięk, że pan minister sugeruje dziwne siły działające przy tej sprawie, a jednocześnie prokuratura, która mu podlega, kieruje w tej sprawie akty oskarżenia i chce ukarania zamieszanych w to neonazistów".
Po emisji reportażu władze zapowiadały zdecydowane działania wobec neofaszystów i delegalizację organizacji z nich związanych. Czy tak się stało? - Nie, organizacja, która jest w to zamieszana, nadal funkcjonuje. Ponoć uczestnicy mają zarzuty, ale sprawa jeszcze nie trafiła do sądu, z jednym wyjątkiem, o którym wspomniałem - tłumaczył Kittel.
- Minister, szef prokuratury atakuje dziennikarzy, którzy tę sprawę naświetlili - ocenił.
Cała rozmowa ze współautorem:
Autor: akw//kg//kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24