"Fakt spalenia książek i innych przedmiotów był niefortunny. Nie miał on jednak charakteru prześmiewczego wobec jakiejkolwiek grupy społecznej czy religii - oświadczył we wtorek ksiądz Rafał Jarosiewicz, który wraz z grupą parafian w jednej z gdańskich parafii spalił książki i przedmioty "przynoszące złą moc". "Jeśli ktokolwiek moje działanie odebrał w ten sposób, chciałbym w tym miejscu go bardzo serdecznie przeprosić" - dodał.
Zdjęcia z wydarzenia opublikowała na swoim profilu internetowym Fundacja SMS z Nieba, która ma siedzibę w Koszalinie - to ona organizowała rekolekcje w gdańskiej parafii. Zdjęcia opatrzone były cytatami z Biblii i Katechizmu Kościoła Katolickiego, które odnosiły się do palenia książek dotyczących magii czy odrzucenia okultyzmu i wróżbiarstwa.
Założycielem tej fundacji i inicjatorem spalenia przedmiotów jest ksiądz Rafał Jarosiewicz.
Wśród spalonych na stosie przed kościołem rzeczy były najróżniejsze przedmioty, ale przede wszystkim książki - głównie fantasy, jak powieści o Harrym Potterze czy saga "Zmierzch", ale także pozycje myślicieli hinduskich. Oprócz tego widać maskę afrykańską, figurki słoni, parasolkę z postacią z japońskich kreskówek Hello Kitty oraz ramki z obrazami – są położone frontem do ziemi, więc nie widać, co na nich jest.
"Fakt spalenia książek i innych przedmiotów był niefortunny"
We wtorek Fundacja SMS z Nieba opublikowała na swoim profilu w mediach społecznościowych oświadczenie księdza Rafała Jarosiewicza w tej sprawie.
"Fakt spalenia książek i innych przedmiotów był niefortunny. Nie miał on jednak charakteru prześmiewczego wobec jakiejkolwiek grupy społecznej czy religii, nie był też wymierzony w książki jako takie czy kulturę. Jeśli ktokolwiek moje działanie odebrał w ten sposób, chciałbym w tym miejscu go bardzo serdecznie przeprosić" - napisał ks. Rafał Jarosiewicz.
"Fundacja przez ostatnie pięć lat rozdała za darmo prawie ćwierć miliona książek, w tym też książki, które uratowaliśmy przed zniszczeniem w sytuacji likwidacji magazynów przez wydawnictwa" - wskazywał jednocześnie.
"Niefortunna była także publikacja fotografii ukazujących zniszczenie książek i innych przedmiotów dobrowolnie przyniesionych przez uczestników rekolekcji, zwłaszcza że nie zawierała żadnych wyjaśnień" - dodał ks. Jarosiewicz.
Kuria: forma nieodpowiednia
Zanim ks. Jarosiewicz wydał oświadczenie, do sprawy odniosła się kuria biskupia w Koszalinie.
- Sama forma była dyskusyjna, a nawet nieodpowiednia. Nie podpisałbym się pod nią – krytykował ks. Wojciech Parafianowicz, rzecznik kurii biskupiej w Koszalinie. Jednak z drugiej strony podkreślił, że szkodliwe jest istnienie okultyzmu, wróżb i podobnych zjawisk i intencje księdza ocenia jako dobre.
- Kościół zawsze będzie na nie wskazywał, ponieważ mają one destrukcyjny wpływ na życie wielu ludzi. Z pewnością takie właśnie intencje przyświecały pomysłodawcom rekolekcji. Nie mieli oni też wpływu na to, co ostatecznie przyniosą ze sobą ich uczestnicy - zaznaczył ks. Parfianowicz.
Ksiądz Parafianowicz zauważył również, że całe wydarzenie zostało oderwane od kontekstu, czyli tematu rekolekcji ze szkodą dla samej tematyki.
- Czym innym jest bycie na miejscu, usłyszenie odpowiedniego wprowadzenia, a czym innym obejrzenie w internecie wyrwanego z kontekstu zdjęcia opatrzonego tendencyjnym tytułem. Powtórzę jednak, że forma działania była nieodpowiednia i w odbiorze medialnym mogła nawet odwrócić uwagę od realnych zagrożeń duchowych - podkreślił ks. Parfianowicz.
- Mówimy teraz o jakimś zdjęciu, o tej formie, zamiast rozmawiać o realnym problemie - stwierdził.
Przyznał, że rozmawiał z "księdzem Rafałem (Jarosiewiczem - red.)" i przekazał mu to samo. Kuria żadnych konsekwencji nie zamierza wobec niego wyciągać, ale liczy na to, że ksiądz zmieni w przyszłości formę rekolekcji.
Autor: mjz/tr / Źródło: tvn24