Jacek Lanuszny, jedna z osób przedstawionych w reportażu "Superwizjera" TVN o neonazistach, startuje do śląskiego sejmiku z list Ruchu Narodowego - informuje "Rzeczpospolita". Lanuszny był członkiem stowarzyszenia Duma i Nowoczesność. Jej ówczesny szef Mateusz S. organizował obchody 128. urodzin Adolfa Hitlera.
Lanuszny, który wciąż jest członkiem zarządu struktur Ruchu Narodowego na Śląsku, kandyduje z "jedynki" w okręgu obejmującym Jastrzębie-Zdrój, Rybnik i Wodzisław Śląski.
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" twierdzi, że emisja reportażu mu "nie zaszkodziła ani w życiu prywatnym, ani zawodowym, ani politycznym". - Miałem takie obawy, ale ogólnie nawet mi przysporzyła więcej popularności - zaznacza.
Jako radny chce m.in. wesprzeć edukację zawodową, modernizację kolejową oraz inicjatywy patriotyczne.
- Cała Polska widziała, jaką ideologię wyznaje Duma i Nowoczesność, której czołowym działaczem był przez lata Jacek Lanuszny. Wydawałoby się, że ujawnienie udziału w tego typu działalności eliminuje z życia publicznego w Polsce, ale Ruch Narodowy po raz kolejny pokazuje, że reprezentuje najbardziej skrajne środowiska nacjonalistycznej subkultury – skomentował dr hab. Rafał Pankowski, socjolog z Collegium Civitas i współzałożyciel Stowarzyszenia Nigdy Więcej.
Poseł Ruchu Narodowego Robert Winnicki zaznaczył w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że "fakt, że ktoś przez jakiś okres pozostawał w jednej organizacji z kimś, kto w moim przekonaniu okazał się świrem, nie może go dyskwalifikować".
"Ołtarzyk" Hitlera, mundury
Dziennikarze "Superwizjera" TVN przeniknęli do szeregów organizacji Duma i Nowoczesność i w styczniu w reportażu ujawnili, co dzieje się na spotkaniach polskich neonazistów. Ówczesny szef stowarzyszenia Duma i Nowoczesność Mateusz S. zaprosił ich na obchody 128. urodzin Adolfa Hitlera. Lanuszny był wówczas jego zastępcą.
Impreza odbyła się w maju 2017 roku na wzgórzu, w lesie nieopodal Wodzisławia Śląskiego. Już z daleka było widać rozwieszone na drzewach czerwone flagi ze swastykami, a z głośników płynęły nazistowskie marsze wojskowe. Na miejscu powstało coś na wzór "ołtarzyka" ku czci Adolfa Hitlera z jego czarno-białą podobizną. W centralnym miejscu zawisła wielka drewniana swastyka nasączona podpałką do grilla. Po zmroku została podpalona, robiono sobie przy niej zdjęcia, palone były również race. Niektórzy uczestnicy spotkania przebrali się w mundury Wehrmachtu, Mateusz S. - w mundur oficera SS. Wychwalali rzekome osiągnięcia Hitlera, nie wspominając, że jest on odpowiedzialny za rozpętanie najstraszniejszej wojny w dziejach i śmierć milionów ludzi. Na koniec wznoszone były toasty "za Adolfa Hitlera i naszą ojczyznę, ukochaną Polskę". Częstowano się tortem w kolorach flagi Trzeciej Rzeszy.
"Ja mogę powiedzieć, że to jest machanie ręką"
W lipcu 2017 dziennikarze "Superwizjera" zarejestrowali to, co się działo na festiwalu Orle Gniazdo. Cykliczną imprezę wspierała Duma i Nowoczesność, a jednym z organizatorów był Jacek Lanuszny.
Pytany o saluty rzymskie i wznoszenie okrzyków "Sieg Heil" mówił, że ich "nie toleruje", a na Orle Gniazdo "ma powołane do tego służby, które reagują". - Jeżeli ktoś robi coś niestosownego, to ta osoba jest upominana - zapewniał.
Jednak dziennikarze widzieli i zarejestrowali podczas festiwalu, że ochrona nie reagowała na tego typu zachowania. - Tylko trzeba to teraz udowodnić, że to jest na przykład gest hitlerowski - zastrzegał Lanuszny. - Ja mogę powiedzieć, że to jest machanie ręką - dodał.
Lanuszny w rozmowie z "Rzeczpospolitą" twierdzi, że nie był i nie jest członkiem fundacji Orle Gniazdo, która jest odpowiedzialna za organizację festiwalu.
Autor: js/adso / Źródło: Rzeczpospolita, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN