- Donald Tusk powinien uczyć się dyplomacji od Camerona - ocenił Arkadiusz Mularczyk z Solidarnej Polski. Inni posłowie opozycji także nie zostawiają na premierze suchej nitki. - To niewątpliwie porażka, Polska będzie spłacała długi bogatszych - ocenił Mariusz Błaszczak z PiS. Tadeusz Iwiński z SLD ubolewa natomiast nad tym, że brukselski szczyt nie został poprzedzony debatą w polskim Sejmie. - Trzeba położyć kres próbom ubezwłasnowolnienia Sejmu - podkreślał.
Zdaniem Arkadiusza Mularczyka z Solidarnej Polski, premier zamiast zgadzać się na narzucone przez Berlin rozwiązania w sprawie ratowania strefy euro, powinien uczyć się unijnej dyplomacji od szefa brytyjskiego rządu Davida Camerona.
Według niego, nie ma powodów, żeby Polacy spłacali gigantyczny dług za kraje strefy euro, które tak jak Grecja, przez wiele lat żyły ponad stan. - Jest to wbrew interesowi polskich obywateli i całego narodu - powiedział w piątek Mularczyk.
W jego opinii, szczyt UE w Brukseli to niepowodzenie Polski, gdyż ważniejsza z punktu widzenia naszego kraju powinna być obrona polskiego społeczeństwa i suwerenności przed spłacaniem długu, którego - jak zaznaczył - nie zaciągnęło przecież polskie społeczeństwo.
PiS: Czemu mamy spłacać długi bogatszych?
Podobnego zdania są posłowie PiS. Jak powiedział szef klubu PiS Mariusz Błaszczak, szczyt to porażka premiera. - Dlatego, że Polska sprawuje prezydencję w UE, będziemy spłacali długi bogatszych od nas, bo zadeklarowaliśmy udział w gwarantowaniu długów państw strefy euro - stwierdził. Zdaniem Błaszczaka, po pierwsze Polski na to nie stać, a po drugie jest to niesprawiedliwe.
Adam Hofman z PiS zaznaczył natomiast, że jeśli ustalenia szczytu zostaną utrzymane, Polska będzie musiała wziąć na siebie więcej obowiązków. - Będziemy płacić na ratowanie bogatszych od Polski krajów bez żadnych dodatkowych gwarancji. Wielka Brytania swój interes rozumie, Polska nie - powiedział.
Wcześniej w "Kontrwywiadzie" RMF FM o zdanie pytany był również Witold Waszczykowski. Jak powiedział, Polska nie ma żadnych instrumentów, żeby bronić strefy euro. - To jest udawanie, że Polska ma możliwość wypowiedzieć się, zająć jakieś stanowisko i coś tam pomóc. To jest udawanie na arenie wewnętrznej - powiedział. Według niego, Polska nie ma pieniędzy, które mogłaby wpłacić do budżetu UE i w ten sposób uratować strefę euro.
SLD: Bez euforii, ale krok w dobrą stronę
SLD podchodzi do ustaleń łagodniej, ale również ma zastrzeżenia. Zdaniem Tadeusza Iwińskiego, błędem był brak debaty w polskim parlamencie o postulatach, z jakimi Polska pojechała na szczyt. - Trzeba położyć kres próbom ubezwłasnowolnienia Sejmu. Inni przywódcy kontaktują się ze swoimi parlamentami - ocenił. Dodał jednak, że SLD jest za pogłębioną integracją z UE. - Mogło być gorzej. Ale mogło być też lepiej - stwierdził.
Z kolei zdaniem Marka Siwca, korzystne jest, że Polska jest w gronie państw, które chcą mądrze zarządzać swoją przyszłością. - Jeśli przeżyjemy ten kryzys i zaciśniemy pasa, to zaczniemy się rozwijać - uważa. Przypomniał, że istotą porozumienia ma być lepsza kontrola nad inwestycjami, które zapewnia nowe miejsca pracy. - Jak dla mnie bez euforii, ale to jest krok w dobrą stronę - powiedział.
Nocne ustalenia
Po całonocnych negocjacjach przywódcy UE zakończyli rozmowy na szczycie bez porozumienia ws. zmiany traktatu UE. Wobec tego zdecydowali, że nowe zasady dyscypliny finansów publicznych mają być wdrożone umową międzyrządową 17 państw eurolandu oraz 7 innych, w tym Polski. Za brak kompromisu 27 państw UE obwiniany jest Londyn, który zawetował zmiany traktatu UE w celu wzmocnienia zarządzania gospodarczego eurolandu.
17 państw eurolandu oraz kilka innych, w tym Polska, zgodziły się na wdrożenie nowych zasad dyscypliny finansów publicznych (tzw. umowa fiskalna), w tym wprowadzenie automatycznych sankcji dla krajów łamiących limity deficytu i długu publicznego.
Źródło: TVN24, PAP, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24