W przypadku bliźniąt syjamskich zdarzają się sytuacje nieoperacyjne, a także takie, w których da się ocalić tylko jedno z bliźniąt - powiedział prof. Romuald Dębski z Kliniki Położnictwa i Ginekologii Szpitala Bielańskiego w Warszawie. Dodał, że w przypadku operowanych w czwartek Janka i Dawida stopień zrośnięcia nie był duży, a operacja zakończyła się sukcesem. Sam miał do czynienia ze zroślakiem o dwóch głowach i jednym sercu. Podkreślił, że rokowanie w takim przypadku jest zerowe.
- W sytuacjach, kiedy zrośnięcie dotyczy części układu pokarmowego i moczowego to (rozdzielenie - przyp.) jest technicznie wykonalne. Można w końcu żyć z jedną nerką, z trochę krótszym jelitem - powiedział prof. Dębski. - Nie zmienia to sytuacji, że jest ogromny sukces zarówno kolegów ze Starynkiewicza (dzieci się tam urodziły - przyp.) jak i Litewskiej (przeprowadzono tak operację rozdzielenia - przyp.).
Bliźnięta syjamskie
Profesor wyjaśnił, że jeśli do podziału zapłodnionej komórki jajowej dochodzi po około dwóch tygodniach, to komórka nie jest się w stanie zrobić tego prawidłowo i bliźnięta są w jakimś stopniu zrośnięte. - Mogą być zrośnięte klatką piersiową, głową, miednicą. Mogą mieć tylko parę nóg i dwa tułowia - wyjaśnił.
Prof. Dębski podkreślił, że większość zroślaków nie dożywa do porodu. - One najczęściej obumierają wewnątrzmacicznie - dodał. Wyjaśnił, że około połowa takich ciąż kończy się niepomyślnie.
Także w przypadku tych, które się rodzą, duży odsetek źle rokuje. Wyjaśnił, że w trakcie swojej praktyki dwu- lub trzykrotnie zetknął się ze zroślakiem o dwóch głowach i jednym sercu. - Niestety rokowanie dla tych dzieci jest praktycznie zerowe - podkreślił.
Autor: pk/jk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Dr Filip Dąbrowski