Poseł PO Sławomir Neumann dostrzega dobre strony decyzji władz Ukrainy ws. odwołaniu majowego szczytu w Jałcie. Jego zdaniem, dzięki odwołaniu spotkania przywódców Środkowej Europy wszystkie strony zachowują twarz. Natomiast dla szefa klubu parlamentarnego PiS Mariusza Błaszczaka jest to przykład na to, że bojkot jałtańskiego szczytu, jak i ukraińskiej części Mistrzostw Europy w piłce nożnej, może być skuteczny.
Poseł PO Sławomir Neumann stwierdził, że ukraińska decyzja o odwołaniu szczytu w Jałcie jest o tyle dobra, że wszystkie strony zachowują twarz.
Nikt nie przegrywa?
Jest to moment na to, o czym mówi prezydent Komorowski - by Ukraina zmieniła prawo i ustanowiła Trybunał Stanu dla polityków Sławomir Neuman
Neumann uważa, że gdyby szczyt doszedł do skutku, to miałby on dwa wymiary. Według Neumanna pierwszy z nich dotyczyłby ludzi, którzy go zbojkotowali, a drugi tych, którzy jednak zdecydowaliby się na niego przyjechać. Dzisiejsze zachowanie Kijowa to unik, w którym wszyscy zachowali twarz - uważa poseł PO.
- Ukraina nie będzie pouczana na miesiąc przed Euro, które ma stanowić szansę dla tego państwa na pokazanie się z jak najlepszej strony. W opozycji do niej są zachodni przywódcy, którzy nie będą musieli wybierać i decydować, co na tym szczycie powiedzieć. - stwierdził.
Dziś decyzje podejmowane na Ukrainie są "pod czujnym okiem Zachodu i chociaż dziś Ukraina zrobiła unik, to przed tematem nie ucieknie". Sławomir Neumann uważa, że czas, który teraz dostało ukraińskie państwo, powinno się wykorzystać na rozwiązanie wewnętrznych problemów.
- Szczyt został odłożony na nieokreślony czas. I jest to moment na to, o czym mówi prezydent Komorowski - by Ukraina zmieniła prawo i ustanowiła Trybunał Stanu dla polityków - mówił poseł.
"Euro szansą na Unię"
Zdaniem Neumanna Janukowycz powinien wykorzystać szansę, jaką daje organizacja Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej: - Presja i naciski na Ukrainę są coraz większe, a i sama Ukraina chce się zbliżać do Unii Europejskiej. Euro jest kapitalną szansą, by to uczynić. Ukraina ma możliwość pokazania się jako państwo europejskie, a Europa może dać wyraźny sygnał, czego od Ukrainy oczekuje.
Do tego zaznacza, że Euro może coś zmienić, jeśli tylko Tymoszenko trafi do normalnego lekarza, "i to pod opiekę zachodnich lekarzy, by nie było żadnych wątpliwości co do stanu jej opieki". A Janukowycz politycznymi i demokratycznymi metodami powinien prowadzić do zmiany prawa i ułaskawienia byłej premier.
- Ukraina musi zrozumieć, że Europa będzie żądała od nich przestrzegania podstawowych praw, na których Europa jest zbudowana - podkreślił Neumann.
Przede wszystkim czyny
Szef klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak przyznał, że naciski na Ukrainę poprzez apele też są istotne, ale jeśli nie idą za nimi czyny, to na niewiele się zdadzą: - Jeśli Ukraina ma aspiracje, by dołączyć do grona państw demokratycznych, do Unii Europejskiej, to powinna ona przestrzegać praw człowieka. Możemy zmusić władze ukraińskie do tego jedynie poprzez konkretne działanie - komentował polityk PiS.
Szczyt oznaczałby poparcie
Zapewne Janukowycz chciał postępować jak Łukaszenka, który wizytę min. Westerwellego i min. Sikorskiego w czasie kampanii białoruskiej przedstawił jako swój sukces Mariusz Błaszczak
Szef klubu PiS stwierdził, że Janukowycz nie może wykorzystać szczytu w Jałcie dla swojej propagandy. Prezydenta Ukrainy porównał do białoruskiego przywódcy: - Zapewne chciał postępować jak Łukaszenka, który wizytę min. Westerwellego i min. Sikorskiego w czasie kampanii białoruskiej przedstawił jako swój sukces, mówiąc o poparciu tych ministrów dla swojej polityki.
Stwierdził, że gdyby doszło do szczytu, Janukowycz posiłkowałby się zapewne tymi samymi argumentami: "wprawdzie są na Zachodzie apele, ale mimo to przyjeżdżają do mnie, spotykają się, rozmawiają ze mną, a więc w rzeczywistości akceptują moją postawę".
Jednak świat zachodni nie akceptuje takich działań, "w przeciwieństwie do polskich przywódców" - podkreślił Błaszczak. - Inaczej jest w przypadku prezydenta Komorowskiego, który akceptuje taką postawę, bo przecież wybierał się na szczyt. To samo tyczy się premiera Tuska, który mimo deklaracji zgadza się na to, co dzieje się u naszych sąsiadów - zarzucał poseł.
Polska idzie w złą stronę
- Wprawdzie Bronisław Komorowski apeluje o zmianę prawa na Ukrainie, ale nie jest wiarygodny w swych działaniach - dodał Błaszczak. Poseł stwierdził, że "gdyby prezydentem RP był prof. Lech Kaczyński, to córka Julii Tymoszenko zgłosiłaby się do polskiego prezydenta o pomoc i wsparcie". Dziś zgłasza się do prezydenta i kanclerza Niemiec. Zdaniem Błaszczaka "Polska przestała być ambasadorem Ukrainy na zachodzie Europy". - Jest to zasadniczy błąd polityczny. Błąd który został spowodowany działaniami premiera Tuska i prezydenta Komorowskiego.
Na koniec szef klubu parlamentarnego PiS wyraził nadzieję, by europejska rodzina państw demokratycznych UE jednogłośnie zbojkotowała ukraińską część Mistrzostw Europy w piłce nożnej. - PiS opowiada się za takim działaniem. To spowoduje, że Janukowycz wycofa się z pragmatycznej drogi w stronę Rosji.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24