- Stocznia nie ma żadnych zobowiązań wobec firmy dostarczającej gaz – przekonuje Artur Trzeciakowski, prezes stoczni. Firma gazowa chce jednak zmienić obowiązującą umowę i domaga się od Nowej przedpłat za gaz. Stocznia straciła cierpliwość i - jak zapowiada Trzeciakowski - ze skutkiem natychmiastowym rozwiąże umowę z Linde Gaz.
- Nie chciałem, żeby się tak stało, ale poradzę sobie bez Linde Gaz – stwierdził Trzeciakowski. Prezes stoczni dodał, że nagłe wstrzymanie dostaw gazu mogło zagrozić życiu i zdrowiu jej pracowników.
"Chcemy zabezpieczenia"
W specjalnym oświadczeniu firma Linde Gaz wyjaśnia, że żądała zabezpieczenia majątkowego na dostawy gazów do stoczni, bo ma wątpliwości, czy zakład będzie wypłacalny. Jak podkreśla, firma "jest gotowa do niezwłocznego wznowienia dostaw gazów dla Stoczni w przypadku zaofiarowania przez Stocznię świadczenia wzajemnego lub ustanowienia zabezpieczenia". Poprzednie zabezpieczenie zapłaty wygasło na początku grudnia.
Źródło: TVN 24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24