Jeden kierowca zajechał drogę innemu, który poruszał się drogą ekspresową pod prąd. Kierowca autobusu zablokował drogę autu, którego kierowca okazał się być pijany. To sytuacje tylko z ostatnich dni. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Trasa S5 między Poznaniem a Wrocławiem - to nie powinno się wydarzyć. - Uwagę moją przykuł samochód, który jechał pod prąd - opowiada kierowca Mariusz Marona. Mężczyzna zareagował natychmiast. Dokonał zatrzymania obywatelskiego. - Skierowałem się w stronę auta, które jedzie z przeciwka, chcąc mu zajechać drogę i uniemożliwić mu dalszą jazdę - dodaje.
Już na pasie zieleni pan Mariusz dopytywał kierowcę dlaczego jedzie pod prąd? Usłyszał, że starszy mężczyzna nieświadomie wjechał na S5, a że nie chciał jednak dojechać do zjazdu z trasy, więc zawrócił.
- Jeśli to było celowe działanie, a to było celowe działanie, bo kierowca był tego świadomy, uznałem, że muszą być wyciągnięte konsekwencję, choćby z szacunku do tych wszystkich użytkowników, którzy mogli zginąć - wyjaśnia pan Mariusz. Przekazał sprawę policji. - Niewątpliwie kierowca nie uniknie konsekwencji prawnych - zapowiada asp. sztab. Beata Jarczewska, rzecznik policji w Rawiczu.
Tego samego dnia do zatrzymania obywatelskiego doszło też w Warszawie. - Kierowca naszego autobusu, dojrzał samochód jadący zygzakiem po buspasie, postanowił interweniować, zajechał temu pojazdowi drogę - opowiada Adam Stawicki z Miejskich Zakładów Autobusowych. Zatrzymany miał ponad dwa promile w wydychanym powietrzu. To było już przynajmniej szóste ujęcie obywatelskie przez kierowcę MZA w tym roku. - My się śmiejemy, że mamy 1200 radiowozów, które to miasto patrolują - mówi Stawicki.
Częstsze zatrzymania obywatelskie, policja ostrzega
Polacy coraz chętniej korzystają z przepisu dającego możliwość zatrzymania osób na gorącym uczynku przestępstwa albo chociaż dzwonią po pomoc. - Badania prowadzone w tym kierunku pokazują, że zdecydowana większość z nas czuje potrzebę takiej aktywnej interwencji w przypadku, gdy widzimy kogoś ewidentnie popełniającego przestępstwo - wyjaśnia psycholog dr Ewa Odachowska z Instytutu Transportu Samochodowego.
Chętnie interweniujemy między innymi, gdy widzimy pijanego kierowcę. - Blisko nawet 60 procent badanych deklaruje, by taką osobę zatrzymała - zwraca uwagę dr Ewa Odachowska.
Policja jednak ostrzega, że czasem warto się zatrzymać, zanim kogoś się zatrzyma. - To, że ktoś jest nieduży, jeśli chodzi o gabaryty, to może dysponować takim arsenałem, którego nie będziemy w stanie opanować - ostrzega kom. Robert Opas z Komendy Głównej Policji.
Zgodnie z prawem każdy może zatrzymać osobę na gorącym uczynku przestępstwa lub w trakcie pościgu po przestępstwie, ale tylko wtedy, gdy podejrzany może się ukryć i nie będzie można ustalić kim jest. - Takie zatrzymanie obywatelskie ma subsydiarny charakter, to znaczy, że powołane do tego służby, czy to policja, czy inne służby nie mogą tak owego zatrzymania dokonać, a użyte środki muszą być adekwatne do zaistniałej sytuacji - tłumaczy adwokat Maciej Głębicki.
Trzeba być czujnym, bo może się okazać na przykład, że ktoś, kto jedzie zygzakiem wcale nie jest pijany. - Jeżeli faktycznie ograniczymy wolność osobie, która nie popełniła żadnych wykroczeń czy przestępstw, musimy mieć to w świadomości, że może to się dla nas skończyć postępowaniem sądowym i ukaraniem - podkreśla kom. Opas.
Łukasz Wieczorek, asty//now
Źródło: TVN24