- On mnie właściwie już wyrzucił z partii. Taki jest scenariusz - mówi o Leszku Millerze i jego planach zawieszony w prawach członka SLD Grzegorz Napieralski. Były lider tego ugrupowania przyznaje, że wiadomość o zawieszeniu była dla niego zaskakująca, bolesna i smutna. Ale ze swoich gorzkich diagnoz dotyczących Sojuszu się nie wycofuje. i zapowiada: - Będę szukał poparcia u kolegów, będę walczył o siebie.
Kierownictwo SLD podjęło w piątek decyzję o zawieszeniu Grzegorza Napieralskiego w prawach członka partii ze jej nieustanną krytykę. - W jego wypowiedziach często słyszeliśmy, że formacja już nie ma szans, że trzeba zakończyć jej działalność - tłumaczył rzecznik Sojuszu Dariusz Joński. Jednocześnie zarząd zdecydował o rozwiązaniu zachodniopomorskich struktur partii, których Napieralski był szefem.
Boleść i smutek
- To dla mnie bolesne i smutne - komentował dzień później w "Faktach po Faktach" były szef SLD. Napieralski uważa, że jego zawieszenie to tak naprawdę dopiero początek nakreślonego w głowie Leszka Millera scenariusza, który zmierza do wyrzucenia go z partii. Poseł nie rozumie dlaczego i tłumaczy, że krytyka partii, która płynęła ostatnio z jego ust była po pierwsze prawdziwa, a po drugie stanowi dowód na jego troskę o los ugrupowania. - Czy 8 proc. poparcia to wynik, na którym nam zależy? (…) Dla mnie 8 proc. było porażką i dlatego ja na drugi dzień zrezygnowałem - tłumaczył, przypominając słaby wynik wyborczy SLD w 2011 roku, kiedy był szefem Sojuszu. Powtarzał też, że cały czas wierzy w słowa, które wypowiada i stawia dobre diagnozy.
- Przecież ja nie mówiłem, że Leszek Miller jest zły, że trzeba kogoś wyrzucać. Tylko, że trzeba przegrupować siły, poszukać nowych ludzi, zbudować nowy program - wyjaśniał.
Forma i klasa
Napieralski ma też żal o formę tego, co wydarzyło się w piątek. Twierdzi, że nie decyzją zarządu był kompletnie zaskoczony, ale tym, że nie wskazano mu powodów tej decyzji i nie dopuszczono do dyskusji. Niefortunny był też dzień ze względu na śmierć Józefa Oleksego. Były lider Sojuszu ubolewał też, że Leszek Miller zachował się wobec niego w ten sposób, mimo że jeszcze niedawno sam sięgał po "wyciągniętą przez Napieralskiego" rękę, kiedy znajdował się w trudnej sytuacji.
- Ja rozumiem, że można kogoś wyrzucić, ale to się zaprasza tego kogoś do gabinetu, mówi się "przekroczyłeś takie linie, nie rozumiemy tego, podpisuję taki dokument i cię wyrzucam". Ale czemu karać ludzi, czemu robić to w taki sposób? - dziwił się. I zdradzał przy tej okazji, że później walczył już choćby o to, aby zostawić chociaż w spokoju jego dotychczasowych współpracowników w regionie.
- Apelowałem do Millera żeby wyrzucił tylko mnie a zostawił ludzi. Oni dzisiaj zostali ukarani za mnie - puentował. Kilka razy gość "Faktów po Faktach" zwracał uwagę, że w decyzji w jego sprawie nie widzi żadnej logiki, a to co się wydarzyło było de facto "sądem kapturowym".
Jeszcze powalczy
Napieralski zapowiedział jednak, że "będzie walczył o siebie" i przekonywał partyjnych kolegów do swoich argumentów. Na uwagę, że poseł "nie brzmi jak fighter", który chciałby się zmierzyć z Millerem, ten odpowiedział: - Bo przecież on mnie wyrzucił z partii wczoraj. Prawie. Więc z czym ja się mam tutaj mierzyć? Ja nie mam żadnych praw.
Czy obecny szef Sojuszu powinien zdaniem Napieralskiego odejść: - Nie wiem - stwierdził najpierw. - A może nie chce pan odpowiedzieć? - Może - dodał. Na pytanie, czy boi się Millera, nie odpowiedział już wcale.
Równie zaskakujące, co zawieszenie go w prawach członka partii, było też dla Napieralskiego wystawienie przez Sojusz Magdaleny Ogórek w wyborach prezydenckich. Ocenił przy tym, że "aby uratować dzisiaj SLD", powinna uzyskać ona "co najmniej kilkanaście procent". A co jeśli to się nie uda? - Odpowiedzialność spadnie na Leszka Millera. To jego kandydatura, on ją firmuje - wskazywał.
Dodawał jednak, że jego zdaniem "dwucyfrowa" poprzeczka dla Ogórek nie jest wcale poprzeczką zawieszoną wysoko. - Ja miałem krótszą kampanię, w trudniejszych warunkach i się udało. dlaczego teraz miałoby się nie udać? Niech walczą - podsumował.
Autor: ŁOs/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24