"O swojej śmierci dowiedziałem się przez przypadek"

Uznany za zmarłego - żyje
Uznany za zmarłego - żyje
Źródło: TTV

Został uznany za zmarłego, chociaż żyje i ma się dobrze. Tomasz Kokoszyński, bezdomny z Bydgoszczy, o swojej śmierci dowiedział się przypadkiem - siostry przyjechały do schroniska po jego rzeczy. Wcześniej rozpoznały go na pokazanym przez policję zdjęciu martwego mężczyzny. - Wcale się nie dziwię. Też bym powiedział, że to ja jestem - przyznaje Kokoszyński. Teraz jego problem to, jak - zgodnie z prawem - wrócić do życia.

- Sam nie wierzę, że trzymam własny akt zgonu - dziwi się bezdomny. Rzeczywiście - w bydgoskim Urzędzie Stanu Cywilnego Tomasz Kokoszyński ma status osoby nieżyjącej.

Dowiedziałem się o mojej śmierci przez przypadek. Moje siostry już jechały do księdza, żeby mnie pochować. Tomasz Kokoszyński

Kobiety przedstawiły akt zgonu i wszystko się zgadzało do momentu, gdy pojawił się sam "zmarły". - To był dla mnie szok. Siostry chórem krzyczą: "to jest nasz brat", siostra mi daje mój akt zgonu. Wielkie nieporozumienie - opowiada Kokoszyński.

"Też bym powiedział, że to ja"

Jak mogło dojść do takiej sytuacji? Jak się okazuje, zawiniła seria pomyłek. W grudniu ubiegłego roku policjanci w pustostanie na jednym z bydgoskich osiedli znaleźli zwłoki bezdomnego, którego przez dłuższy czas nie można było zidentyfikować. Informacje, które zdobyli wskazywały na to, że może to być Kokoszyński. Zawiadomili jego rodzinę, a siostry na pokazanych zdjęciach w nieżyjącym mężczyźnie rozpoznały swojego brata.

Ja się wcale nie dziwię, widziałem te zdjęcia denata, z profilu był bardzo do mnie podobny. Ja bym też powiedział, że to ja jestem. Tomasz Kokoszyński

Poza tym od lat nie utrzymywał już kontaktu z rodziną. Od 15 lat jest bezdomny.

Jak wrócić do świata żywych?

Obecnie największy problem Kokoszyńskiego to - jak wrócić do świata żywych, skoro, zgodnie z prawem, umarł, a wszystkie jego dokumenty straciły ważność. Przede wszystkim - jak mówi - chce odzyskać swój PESEL, by móc zarejestrować się w urzędzie pracy.

Kierownik USC musiał skierować wniosek do sądu rejonowego o unieważnienie aktu zgonu. To ma nastąpić w najbliższych dniach.

- Wracam do żywych - cieszy się mężczyzna.

Źródło: TTV

Czytaj także: