Senator Krzysztof Piesiewicz nie uzupełnił swojego oświadczenia o zrzeczeniu się immunitetu. Termin, jaki wyznaczył mu na to marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, minął o północy. Dla szefa komisji regulaminowej, etyki i spraw senatorskich Zbigniewa Szaleńca oznacza to jedno: wniosek Piesiewicza jest nieważny.
O uzupełnienie oświadczenia Borusewicz zwrócił się do Piesiewicza w ubiegłym tygodniu na wniosek komisji regulaminowej. - Na chwilę obecną do marszałka Senatu nie wpłynął wniosek o uzupełnienie oświadczenia senatora Piesiewicza. Wydaje się, że wątpliwości komisji, co do dobrowolności i świadomości aktu woli senatora (w sprawie zrzeczenia się immunitetu) były uzasadnione, wobec tego ten wniosek należy uznać za niebyły - podkreślił Szaleniec.
Chce "pozostawić decyzję Senatowi"
Dodał, że z poufnego listu, który Piesiewicz wysłał do członków komisji wynika, że po przeanalizowaniu stanu prawnego postanowił "wycofać się ze swojego oświadczenia o zrzeczeniu się immunitetu i pozostawić decyzję Senatowi".
Marszałek Senatu będzie czekał jeszcze dwa dni, aby upewnić się, że Piesiewicz nie nadesłał odpowiedzi pocztą, po czym zwróci się do komisji o rozpatrzenie wniosku prokuratury o uchylenie Piesiewiczowi immunitetu.
Głosowanie 2 lutego
- Jeśli w czwartek coś nie nadejdzie, to posiedzenie komisji regulaminowej odbędzie się 2 lutego o godz. 18 - zapowiedział Szaleniec.
Zgodnie z regulaminem Senatu, jeśli list od Piesiewicza nie dojdzie, komisja zajmie się wnioskiem prokuratorskim o wyrażenie zgody na postawienie mu zarzutów. Najpierw zaopiniuje wniosek, a później Senat na posiedzeniu plenarnym będzie głosował w sposób tajny nad uchyleniem immunitetu.
Wciągał "lekarstwa"
Piesiewicz sam złożył oświadczenie o zrzeczeniu się immunitetu po tym jak prokuratura złożyła wniosek o uchylenie mu immunitetu. Prokuratura chce zarzucić senatorowi przestępstwa z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii: posiadania kokainy, udzielania jej i nakłaniania do jej zażycia innych osób.
Jest to pokłosie innego postępowania, które - jak podał w grudniu tygodnik "Wprost" - prokuratura wszczęła po doniesieniu samego Piesiewicza. Senator twierdził, że padł ofiarą grupy szantażystów. 18 listopada na zlecenie śledczych doszło do zatrzymania osób wskazanych przez parlamentarzystę. Jak nieoficjalnie dowiedział się "Wprost", zatrzymani oskarżyli Piesiewicza o posiadanie kokainy.
Natomiast "Super Express" zamieścił na swojej stronie internetowej film, który ma być dowodem, że Piesiewicz nie dość, że posiadał narkotyki, to je zażywał. "SE" napisał, że jedno z nagrań senator obejrzał w towarzystwie dziennikarza gazety. Piesiewicz zaprzeczył jednak, że zażywał narkotyki. "To nie była kokaina, ale sproszkowane lekarstwa" - mówił "SE".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24