Co chcecie zamieść pod dywan? - pytał w piątek w Sejmie poseł Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz. Chciał, by minister sprawiedliwości wytłumaczył Polakom, dlaczego prokuratura w Krakowie nie dopuściła w czwartek do udziału w przesłuchaniu premier Beaty Szydło obrońcy Sebastiana K. Wniosek został odrzucony, a wiceszef resortu Patryk Jaki tłumaczył, że decyzja śledczych "nie jest to absolutnie nic nadzwyczajnego".
- Co państwo chcecie ukryć? Co chcecie zamieść pod dywan? Przecież nie jest tajemnicą państwową odpowiedź na pytanie, czy kolumna, którą się poruszała premier Szydło miała sygnał dźwiękowy - podkreślił Meysztowicz uzasadniając wniosek o przerwę.
Przypomniał, że szefowa rządu w liście do Sebastiana K. zapewniła, że liczy na rzetelne śledztwo i że wszyscy będą równo traktowani. Jak ocenił, po decyzji prokuratury w Krakowie, są co do tego olbrzymie wątpliwości.
Poseł Meysztowicz zauważył też, że prezes PiS podczas sejmowej debaty nad odwołaniem marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, bardzo ostro skrytykował działania opozycji. - Mógł pan przecież panie prezesie nas po prostu wychłostać - ironizował.
Marszałek Kuchciński ripostował: - Batożenie, chłostanie, takich metod tutaj nie stosujemy.
Robert Winnicki (niezrz.) zaapelował do opozycji, żeby "przestała zajmować się fiatem seicento w przestrzeni publicznej, jako głównym tematem i problemem w polskiej debacie publicznej". - To jest po prostu śmieszne, żeby wokół tego koncentrować debatę publiczną - przekonywał.
Sejm nie zgodził się na przerwę w obradach.
Wiceminister tłumaczy
O decyzję krakowskiej prokuratury zapytano w Sejmie wiceszefa Ministerstwa Sprawiedliwości, Patryka Jakiego.
Jaki przekonywał, że "wielokrotnie się tak zdarzało przy innych postępowaniach karnych". - Prokuratura ma prawo tutaj do podjęcia tego typu decyzji, nie jest to absolutnie nic nadzwyczajnego - ocenił wiceminister. - Procedura jest absolutnie standardowa, tak się ją prowadzi w każdym innym przesłuchaniu prokuratorskim - dodał.
Pytany, czy obrońca Sebastiana K. nie będzie miał wglądu do treści zeznań premier Szydło, wiceminister zapewnił, że "wszystkie procedury zostaną zachowane, tak jak prokuratura deklaruje".
Wiceminister jest przekonany, że wnioski z przesłuchania premier będą transparentne i kiedy wszystkie okoliczności wypadku zostaną wyjaśnione, również opinia publiczna otrzyma "pełną informację" na jego temat i premier będzie odpowiadała na pytania mediów w tej sprawie.
- Prokuratura, jak państwo widzicie, potrafi działać bardzo skutecznie i widać to na przykładzie reprywatyzacji, gdzie wcześniej wszystko chowano pod dywan, a dzisiaj prokuratura może działać wreszcie skutecznie. Jestem przekonany, że tak samo będzie w tym przypadku, ale musicie państwo poczekać, aż wyjaśnią się wszystkie okoliczności tego zdarzenia - dodał Jaki.
"Zbiórka na samochód"
Ocenił, że tym, co różni sprawę wypadku w Oświęcimiu od innych podobnych przypadków jest fakt, że przy jego okazji, czyli w tle tego całego postępowania zorganizowano "zbiórkę na samochód osoby, która mogła spowodować ten wypadek". - To jest sytuacja nieprawdopodobna - podkreślił.
- Nowoczesna i Platforma woli pomóc w zbieraniu na samochód dla osoby, która, jak wiele na to wskazuje, spowodowała wypadek. (...) Jaki to jest przekaz do innych ludzi? No to jest przekaz prosty: jeżeli chcecie kupić sobie nowy samochód, bijcie w kolumny rządowe. Czy takie chcecie mieć państwo elity polityczne? - pytał wiceminister.
Pytany o zapowiadaną przez prokuraturę konfrontację świadka z podejrzanym, Jaki podkreślił, że konfrontacja to "znane narzędzie, znany instrument w postępowaniu karnym".
Prokuratura nie dopuściła obrońcy
Prokuratura Okręgowa w Krakowie podjęła decyzję o niedopuszczeniu do udziału w przesłuchaniu premier Beaty Szydło obrońcy podejrzanego Sebastiana K., mec. Władysława Pocieja. "Udział obrońcy na tak wczesnym etapie postępowania może spowodować ujawnienie zeznań świadka (pokrzywdzonego), co w konsekwencji powodować może na dalszym etapie śledztwa, poważne trudności dowodowe" - głosi komunikat zamieszczony na stronie krakowskiej prokuratury okręgowej. Jak zaznaczono, "niewykluczone jest bowiem, że w późniejszej fazie postępowania przygotowawczego może zachodzić konieczność prowadzenia konfrontacji pomiędzy przesłuchiwanym świadkiem a podejrzanym, reprezentowanym przez obrońcą w osobie mec. Pocieja".
Wypadek kolumny rządowej
Do wypadku doszło 10 lutego w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo. W wyniku wypadku obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż 7 dni, odnieśli premier i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony Beaty Szydło. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia (naruszenie czynności ciała przez mniej niż 7 dni). Beata Szydło do 17 lutego przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. 14 lutego prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata Sebastian K. Kierowca nie przyznał się do winy, prokuratura nie podaje treści jego wyjaśnień. Śledztwo w tej sprawie prowadzi zespół trojga prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Nadzór nad śledztwem objęła Prokuratura Regionalna w Krakowie.
Autor: js,kb/sk,rzw / Źródło: PAP