Czuję się niewinny i nigdy się nie poddaję - powiedział burmistrz Helu Mirosław Wądołowski, który w środę został skazany na 2 lata więzienia w zawieszeniu za korupcję. Nie oznacza to jednak odejścia ze stanowiska, które zajmuje. Jak wyjaśnił, funkcja burmistrza jest niezagrożona, bo nie zapadł prawomocny wyrok, i będzie jeszcze apelacja.
Mirosław Wądołowski został skazany w procesie byłej posłanki PO Beaty Sawickiej. Burmistrz Helu usłyszał wyrok dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat i 20 tys. zł grzywny. Sąd uznał go winnym przyjęcia łapówki w wysokości 150 zł i luksusowego zegarka.
Skazanie Wądołowskiego nie oznacza, że straci on stanowisko. Wyrok jest nieprawomocny. Dopiero gdy wyrok się uprawomocni, co może potrwać nawet kilka lat, burmistrz może stracić stanowisko.
Jednak obrońcy Wądołowskiego podobnie jak i Sawickiej złożą apelację od wyroku.
W czwartek burmistrz pojawił się w pracy.
"Tu nie jest ważny stołek"
Zanim zaczął w czwartek urzędowanie, udzielił kilku wywiadów. Tłumaczył m.in., że funkcja burmistrza jest niezagrożona, bo nie zapadł prawomocny wyrok, i będzie jeszcze apelacja. - Tu nie jest ważna funkcja burmistrza, tu nie jest ważny stołek. To, co robię staram się robić, jak najlepiej, kocham to miasto i jeśli przyjdzie taki moment, że będę musiał odejść czy to za wolą wyborców, czy dlatego, że wyrok zostanie utrzymany, odejdę tego samego dnia. Będę jednak działał na rzecz miasta w inny sposób - powiedział Wądołowski.
Podkreślił, że chciałby jak najszybciej dotrzeć do mieszkańców Helu, aby wytłumaczyć im, co orzekł sąd, a co nie pojawiło się w mediach. - Sąd uniewinnił mnie od zarzutów przyjęcia zegarka i aktówki z pieniędzmi i wskazał, że CBA przy próbie wręczania mi tego dopuściło się przestępstwa - powiedział.
Zastrzegł, że wyrok nie jest dla niego satysfakcjonujący, bo do Warszawy jechał z przekonaniem, że zostanie oczyszczony z zarzutów. Jak jednak podkreślił, będzie dążył do uniewinnienia.
- Jestem dobrej myśli, to samo mówią moi obrońcy, że sprawa powinna się zakończyć całkowitym uniewinnieniem. (...). Nigdy się nie poddaję, wytrzymałem pięć lat, wytrzymam i pół roku - powiedział burmistrz, dodając, że rodzina mocno go wspiera w całej sprawie. - Czuję się niewinny - zaznaczył.
Burmistrz ocenił jednocześnie, że jego wina polegała na tym, że za bardzo chciał pozyskać inwestorów i uwierzył - jak się wyraził - w bajkowe historie na temat powstania kompleksu wypoczynkowego na Helu, co miało się przyczynić do zlikwidowania bezrobocia w gminie. - To jest dla mnie nauczka - powiedział. I dodał, że już nie spotyka się sam na sam z inwestorami, i poza godzinami urzędowania.
Prawomocny wyrok to nie koniec mandatu
- Nawet prawomocne skazanie nie jest jeszcze automatyczną przyczyną utraty mandatu przez burmistrza, czy radnego. Po nowelizacji Kodeksu wyborczego koniecznym warunkiem okazuje się skazanie na bezwzględną karę pozbawienia wolności. Dopiero w takiej sytuacji samorządowcy tracą mandat - uważa dr Bartosz Skwara, który jest ekspertem akcji "Masz Głos, Masz Wybór".
Wądołowski sprawuje funkcję burmistrza Helu od 1998 roku z krótką przerwą po ujawnieniu afery korupcyjnej w 2007 roku. Powrócił na stanowisko pod koniec 2010 roku.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. PAP