Kilka minut po godzinie 7 rano mieszkańcy okolic Zamościa widzieli i słyszeli niezidentyfikowany obiekt. - Pracownicy przy pracy usłyszeli świsty, niektórzy spojrzeli w niebo, widzieli, że coś przelatywało, przestraszyli się - relacjonował pan Przemysław. - Zawsze w takich sytuacjach budzi to potężny niepokój. Mieszkamy raptem pięć kilometrów od granicy z Ukrainą, więc zabłąkane rakiety się zdarzają - dodał. Przelatujący obiekt słyszał pan Henryk. - Był huk. Później (...) helikopter latał nad Cukrownią - relacjonował.
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało w piątek przed godziną 11, że "w godzinach porannych w przestrzeń powietrzną RP od strony granicy z Ukrainą wleciał niezidentyfikowany obiekt powietrzny, który od momentu przekroczenia granicy, aż do miejsca zaniku sygnału obserwowany był przez środki radiolokacyjne systemu obrony powietrznej kraju". "Zgodnie z obowiązującymi procedurami Dowódca Operacyjny RSZ uruchomił dostępne siły i środki pozostające w jego dyspozycji" - napisano na portalu X.
Podpułkownik Jacek Goryszewski, szef wydziału prasowego Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych mówił w TVN24, że kontakt z obiektem, który wleciał w polską przestrzeń powietrzną, został utracony, a obecnie trwa ustalanie, co dokładnie się wydarzyło. Pytany o lokalizację, odpowiedział, że "w okolicy Zamościa".
Rosyjskie wojsko przeprowadziło w nocy z czwartku na piątek zmasowany ostrzał rakietowy wielu miast w Ukrainie.
"Coś przeleciało, potężny świst"
Przemysław Kołtunik, dyrektor gospodarstwa rolnego opowiadał, że czterech pracowników było świadkami przelotu rakiety. "Świst" usłyszeli po 7. Jak powiedział, na miejscu szybko zjawiła się straż graniczna i policja. Pan Przemysław nie był dziś w pracy, informacje otrzymał od swojego pracownika.
- Dzisiaj w godzinach porannych (...) mój pracownik przyjechał do mnie z racji tego, że mieszkam bardzo blisko firmy i pytał mnie, czy wiem, czy coś się stało, czy coś słyszałem, ale nic nie wiedziałem. Zaczął mi opowiadać, że pracownicy przy pracy usłyszeli świsty, niektórzy spojrzeli w niebo, widzieli, że coś przelatywało, przestraszyli się - relacjonował.
- Niestety podobna sytuacja była rok temu raptem 400 metrów dalej, w Przewodowe. (Ludzie tutaj - red.) są bardzo przewrażliwieni na tym punkcie i wyczuleni. Coś przeleciało, potężny świst, tak jakby samolot, jakby rakieta i poleciało dalej. Wskazaliśmy po prostu wracać do pracy i tyle, nic więcej się nie działo, ale jak zawsze w takich sytuacjach budzi to potężny niepokój. Mieszkamy raptem 5 kilometrów od granicy z Ukrainą, więc zabłąkane rakiety, jak widzimy po ubiegłym roku, zdarzają się - dodał pan Przemysław.
Pan Henryk Lizun, mieszkaniec Grodysławic koło Wożuczyna-Cukrowni słyszał przelatującą rakietę. - Był huk. Później przyjechałem do Cukrowni, to helikopter latał nad Cukrownią - opowiadał.
Nie wiedział, jaki obiekt mógł przelecieć nad miejscowością. - Czy to odrzutowiec, samolot czy rakieta? Nie wiem - powiedział.
Mieszkańcy "widzieli obiekt niezidentyfikowany"
Wójt gminy Komarów-Osada w powiecie zamojskim Wiesława Sieńkowska powiedziała, że na terenie gminy poszukiwania z udziałem dronów prowadzi żandarmeria i policja. - Kilka minut po godzinie 7 rano mieszkańcy widzieli obiekt niezidentyfikowany w miejscowości Sosnowa-Dębowa, który poleciał w stronę południowo-wschodnią. W stronę Kraczew i Czartowczyka, ale nie było wybuchu, nic złego się nie wydarzyło - podała Sieńkowska. - Służby zaraz się zjawiły i pracują w tej chwili. Nic nie znalazły, jak do tej pory - uzupełniła.
Wójt gminy Dołhobyczów Grzegorz Drewnik powiedział, że - jak wynika z rozmów z mieszkańcami - po godzinie 7 nad gminą przeleciał niezidentyfikowany obiekt. - Dużo osób to potwierdzało, dzwoniąc niezależnie od siebie i informując, że coś takiego miało miejsce - stwierdził.
Sekretarz gminy Rachanie Agata Niedziółka mówiła, że "nie posiadamy informacji, że jakikolwiek obiekt u nas był, przelatywał czy nie".
Jak stwierdziła Niedziółka, gmina jest w stałym kontakcie z Lubelskim Urzędem Wojewódzkim i służbami wojewody lubelskiego. - U nas nic się nie stało, żadnego wybuchu nie było w żadnej miejscowości. Widać ruch służb mundurowych, ale to chyba (efekt) doniesień medialnych. I dobrze, że zareagowali i sprawdzają - podała.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24